sobota, 25 października 2014

XXI


Austria - Szpital

Siedziałam na krześle obok łóżka słuchając  co blondyn ma mi do powiedzenia. Nie wiem czy był pod wpływem jakiś leków, narkotyków i nie wiedział co mówi. Tak, mam taką nadzieję. Gdyby tylko wtedy mi to powiedział... Nie ranilibyśmy się wzajemnie.

-To było coś, czego nawet nie czułem z Kristiną. Karcia ... Wtedy zauważyłem jak gadasz z Kamilem, jak się śmiejesz mimo tego jak cię ranił. Ten pocałunek... to był impuls, zwłaszcza, że zauważyłem coś w oczach Stocha. I mam nadzieję, że ty nie zmarnujesz tego jeśli to zauważysz albo kiedy on będzie chciał ci to pokazać. - łzy same cisnęły mi się do oczu.  - Ja cię kocham ... I proszę cię nie przerywaj mi teraz - już płaczę. - Wiem, że ty mnie nie kochasz, albo inaczej... Wiem, że ty mnie kochasz inaczej, jak przyjaciela. I nawet nie wiesz ile muszę wkładać energii by darzyć cię tym samym uczuciem. Przepraszam, na prawdę  cię przepraszam za to na turnieju czterech skoczni. Może kiedyś ja zrozumiem, bądź ty ale... Zresztą teraz jest to nie ważne. Tą bitwę widocznie przegrałem, ale Karuś proszę cię, bądź szczęśliwa. Ja też będę szczęśliwy wiedząc, że żyjesz szczęśliwie z tym wygranym. - z jego słów nie rozumiałam prawie nic ... Jaka bitwa ? Jaki przegrany ? Jakie oczy ? Jakie spojrzenie. Moja głowa jest jedna, za to pytań mnóstwo... Zdecydowanie za dużo.

-I nie rycz, no ej! Mała, proszę Cię. - podniósł się do pozycji półsiedzącej, poklepał miejsce obok siebie i mnie przytulił, tak szczerze, po bratersku.

-Kocham Cię Morgi, na swój własny sposób, ale kocham. Ale obiecaj, że się nie poddasz i wrócisz do skoków, jeszcze cię ujrzę z medalem ? Jak nie na tych to może na kolejnych igrzyskach. - kiwnął głową.


Puchar Świata w Saporro. 

Telefon uporczywie dzwoni już siódmy raz, cyferki na wyświetlaczu wskazują 4;38 w nocy! W NOCY! A na wyświetlaczu wyraźny napis ŻYŁA dzwoni... 
Taak, takie rzeczy potrafi zrobić tylko i wyłącznie Wiewiór. Jak kocham go całym sercem, tak cała pięścią bym mu przywaliła.

-Halo ?

-O hej Karinka! Słuchaj kochanie no bo my tutaj trening na skoczni właśnie odbywamy i się zastanawiamy czy ty umiesz się tymi kiblami w Japonii obsługiwać bo jak tak Skarbuś pierwszy raz pojechał to z dupą przypaloną wrócił heheheh....

-Żyła! Jest 4:40 zadzwoń rano, Dobranoc.

Lot Polska - Niemcy, pokład samolotu. 

-No jeszcze dla mnie Karciu, ale zrób mi proszę moim telefonem to od razu sobie na Facebooka wbiję. No patrz, o tutaj naciskasz. - tłumaczy mi Jasiu. No bo kurwa ja nie wiem, jak się zdjęcia robi! Jak oni mnie wkurzają ostatnio to to już jest straszne!

-Jasiu! Kurwa, kurwy popierdolonej wiem jak robić zdjęcia na każdym aparacie, debilu!

-Ale Karinko, co ty okres dostałaś? Nie wkurwiaj się tak na nas. - uśmiecha się do mnie Kubacki. Chuj mnie zaraz strzeli.

- Stefek zabierz mnie stąd, błagam. -  siadam na kolanach Huli, przytulam się i udaję, że płacze. - I w dupie mam to twoje zdjęcie Jachu!

Musiałam się położyć bo czułam się wykończona, strasznie! Głowa bolała już od kilku dni, środki przeciwbólowe ledwo dawały radę. Jeszcze mama mówi że jestem blada, Grzesiu podpytuje czy nie mam chłopaka, czy aby wujkiem nie będzie. On się nie nadaje na wujka, zacznijmy od tego....

Puchar Świata w Willingen

Jedna wygrana... I druga wygrana, i największa nadzieja na Sochi, kuźwa jaka presja, jak ten człowiek to jeszcze wytrzymuje...

-Karina? Bierzesz jakieś  leki? - pyta uśmiechnięty Wank.

-Coo ?

-No bo kiedyś obiecałaś, że się z nami napijesz a z tego co wiemy masz już wolne bo musisz się regenerować przed wyjazdem na igrzyska. O 21 zapraszamy do pokoju Młodego. - krzyknęli.

   Aparat zwisał mi na szyi, był już włączony i nastawiony odpowiedni tryb. Teraz tylko zapukać do wellingerowego pokoju i pstryk. Będę miała ich czym szantażować.

-Piwo, wino, wódka ? Dobrą mamy wódkę, jeszcze waszą z Polski. - uśmiechnął się Freund. - Wiesz jak Cię spijemy to może jeszcze nam powiesz co tam Twoja kadra na Sochi kombinuje?

-Wino. Kieliszek, bo ja jutro mam za dużo do ogarnięcia.

-Okej.

-To co medale się szykują ? - podpytuję kolegów z niemieckiej kadry.

-No jakiś pewnie tak, ale na złoto w inwidualce nikt nie liczy. Mówią, że Stoch wszystko zgarnie. - chyba dopiero teraz uświadomiłam sobie pod jaką presją jest ten chłopak. Czy sobie poradzi ? Żeby tylko nie został zżarty przez media. Dzisiaj podobno chodzi wkurwiony na całego, bo nie mógł jechać do Polski i iść na cmentarz w urodziny żony. Miałam mu chyba dzisiaj schodzić z drogi. Mimo to żegnam się z Niemcami i podążam ku pokoju chłopaka.

-Spakowany ? - pytam od progu z uśmiechem, a ten automatycznie go odwzajemnił.

-A ty nie u Niemców?

-No tak wyszło, że już nie. A gdzie moja księżniczka obrażona, od piątku.

-Jasiek ? Na dole gada z dziewczynami. Karina... - mówi szeptem, głosem czułym. Zdecydowanie za czułym.

-Noo?

-Ja cię nie chce wyganiać, ale chciałbym się położyć i odpocząć. - oprzytomniłam natychmiast. Podniosłam się z fotela i wyszłam mówiąc tylko cześć. 


*******
Tak bardzo długo to pisałam. Ale napisałam. Pierwsza część była zupełnie inna. Jednak jedna krótka wiadomość o zakończeniu kariery Thomasa zmieniła trochę moje plany. Nadal sobie tego nie ogarnęłam. Jak to sezon bez Morgensterna ?! 



Aaa i jest plan siatkarski... Kiedyś wkrótce.