czwartek, 24 kwietnia 2014

XII


     Raziło mnie słońce. Czułam jakbym się dusiła we własnej skórze. Było mi sucho w gardle a jednocześnie najzwyczajniej w świecie chciało mi się rzygac. Przymknęłam jeszcze na chwile powieki. Bo znając swój organizm i moje doświadczenia z alkoholem moja głowa pękała. Ale leżąc naprawdę nie było tak źle. 

-Nie no, nie wytrzymam już! Tak mnie suszy. jęknęłam w duchu. Podniosłam głowę i oparłam się na łokciach. Rozejrzałam się po pokoju. Moją uwagę przykuł pewien brunet, który jak gdyby nigdy nic spał. 
. Oczywiście by byc pewną że to tylko sen, halucynacja czy omamy - jak zwał tak zwał, na wszelki wypadek  sprawdziłam w jakim jestem stanie technicznym. To znaczy czy jestem w ciuchach.  Uff... Na szczęście byłam. Jeszcze raz przymknęłam oczy by się obudzić i byc na 2000% pewną że to moje własne omamy wzrokowe. 
Ale tylko na chwileczkę. Oparłszy się po raz  drugi na łokciach przemierzałam wzrokiem moje tymczasowe lokum. Pisnęłam! Pisnęłam na cały regulator ujrzawszy Kamila. Tak! Tego Kamila. Kamila Stocha we własnej osobie. Tego chama i niedołęgę psychiczną. 

-Nie drzyj się tak bo Mańka obudzisz - wydukał zaspany. Przyglądałam mu się z uwagą. Tak po prostu przekręcił się na drugi bok i znów zasnął. Znaczy na pewno nie zasnął bo nikt nie zasypia tak O... od pstryknięcia palca. Zauważyłam że pod swoją głową miał moją poduszkę! Moją prywatną poduszkę, którą dostałam od Stefana na dzień  kobiet! Silnie wyrwałam mu ją spod głowy. Oprzytomniał natychmiast przybierając pozycje półsiedzącą. 

-Co ty robisz ? 

-Co ja robię co ty robisz ? I jakim prawem spałeś na mojej poduszce ? - powiedziałam podniesionym głosem aby nie obudzic Maciejki. Jeszcze nie krzyczałam. 

-A kto się wczoraj schlał do nie przytomność wywracając się o moje drzwi wprowadzając w stan frustracji Kota? - przyglądał mi się wymownie w oczekiwaniu na odpowiedź. 
Ten facet wprowadzał mnie w stan złamania się psychicznie, no to mu się udało. 1:0 dla Stocha. Po moim policzku pociekła pojedyncza łza. Najpierw jedna, później druga.. Nie wiem czemu ale ludzie na kacu odwalając różne rzeczy. Przytulił mnie. Zaryzykował własnym życiem, no bo przecież nie wiedział czy go przypadkiem nie pobiję. Dopiero jak poczuł się pewniej umocnił trochę uścisk. 
Usłyszeliśmy chrząknięcie. 

-Siema. Przeszkadzam Wam ? - zapytał zdziwiony Kot. 

-Nie! - otarłam szybko łzy i wymusiłam uśmiech posłany w stronę Macieja. 

-Wyjdźcie stąd ok ? Teraz! - krzyknęłam. Zdziwieni Polacy szybko opuścili mój pokój. Wychodzącemu jako drugi Maciejowi rzuciłam

-Ty kiedyś ode mnie tak dostaniesz że nie spadniesz na cztery łapy Kocie! 



Nie wiem, nie ogarniam i źle się czuję. A jeszcze do tego wyglądam jak obraz nędzy i rozpaczy. 8:40. A za 20 minut śniadanie na które podobno się wybieram, więc wypadło by się ogarnąć. 
Wskoczyłam szybko w białą bokserkę i krótkie spodenki. Umyłam zęby. Wyciągnęłam rzęsy i zostało mi tylko szukanie karty pokojowej. Tylko gdzie te łachudry ją  położyły. W ogóle nie musiałam szukac Chłopaki byli na tyle myślący - w porównaniu do mnie - że położyli ją na komódce koło łóżka. 

Przy wejściu na stołówkę stała już duża grupka ludzi. Byli bacznie  wsłuchani w to co mają do przekazania trenerzy. Mianowicie mieli przedstawić plan na ostatni dzień obozu. 
A ja miałam go spędzić z moimi najlepszymi polakami - no może po za jednym wyjątkiem. 
Jednak wsłuchując się w Pointera wywnioskowałam że obie drużyny mają spędzić ten dzień razem. Niezmiernie się cieszyłam ponieważ wiem że i Polacy i Austriacy rozrywali by moją osobę. 

-No to Karcia jesteś nasza! I plaża jest nasza! I słońce i narty wodne. Ahhhh - krzyknął mi do ucha Stefcio. Skrzywiłam się. 

-Co! Kacyk męczy? - nabijał się Dejvi. Wskazałam palcem na usta tak by tak głośno nie krzyczał. Jeszcze tego by brakowało by ktoś z Autów się dowiedział o tym co się działo wczoraj.

-Nie tylko wasza. Płacą mi za pracę z chłopakami - wskazałam nieelegancko palcem w stronę Austriaków. 

-Karina możesz wejść później do mnie ? Chciałbym z tobą porozmawiać - rzucił do mnie przechodzący nieopodal Kruczek. Kiwnęłam głową. 

-Brzmi groźnie - zaśmiałam się w stronę Stefka, Dawida i mojego Krzysia. 

- No coś ty siostra przeskrobała? - zapytał ze śmiechem. 

-Dobra idźma na to śniadanie bo nam matoły wszystko zeżrą. 

Kubacki i Hula ruszyli już do stołówki by zając najlepsze miejsca. Zostałam sam na sam z bratem. 

-Niśka? Wszystko ok? - spytał niepewnie łapiąc mnie za dłoń. Kiwnęłam głową i wymusiłam uśmiech. 
Zatrzymał mnie jeszcze Pointer żebym później przyszła popodpisywac jakieś dokumenty. Teraz na spokojnie mogłam iść skonsumować śniadanie. 

Pech! Jak żyję to jeszcze takiego pecha nie miałam!!!! Oczywiście obok kogo wolne miejsce ? Obok mojego braciszka i Stocha. A jakże! Całe zło tego świata jest ze mną... Usiadłam. Nawet się na niego nie spojrzałam! I pewnie był nie musiała gdyby nie Jasiu. 

-Kamil weź no mi bułki podaj. 

Skoczek podając mu koszyczek z pieczywem zahaczył o dzbanek z kawą. Czarna ciecz wylądowała na moich gołych nogach. Bo nie mogło polac spodenek ? Nie mogło ? 

-Boże Kamil jaka ty łamaga jesteś no! - krzyknęłam a wzrok przebywających na stołówce przeniósł się na nas. Krzysiek nie nadążał aby dawać mi zielone serwetki, które na dodatek koloryzowały.

-No yyyyy... emm... przepraszam ? - zapytał drapiąc swój kark. No co mu to pomoże jak będzie drapał kark ?

-Boże na co ja się decydowałam !!!! Co za dom wariatów - wściekła wyszłam ze stołówki. 

Wpadłam do swojego pokoju i nawet nie wiem kiedy a już byłam w łazience i polewałam zimną wodą poparzone miejsce. Piekło jak cholera! 
Kiedy poczułam ulgę wytarłam lekko nogę i podąrzyłam w stronę szafy. Założyłam swoje biało-czarne bikini i sukienkę albo tunikę jak zwał tak zwał z motywem Statuy Wolności. Zapakowałam jeszcze aparat w specjalną folię zabezpieczającą przed wodą. Zamknęłam pokój i poszłam do Łukasza na tą rozmowę.

Na korytarzu minęłam uhahanych na całego polskich skoczków, którzy pewnie wracali od trenera.
Odetchnęłam głęboko stojąc pod drzwiami selekcjonera i zapukałam.

-Dzień dobry panie Łukaszu. - rzuciłam.

-Aaaaa witaj Karina. Słuchaj nie będę owijał w bawełnę tylko od razu przejdę do rzeczy bo chyba nam się spieszy na tą plaże prawda ? - zaśmiał się - Czy chciałabyś pracować z naszym polskim związkiem przez sezon. Od listopada do marca? - O! Ooo! No to mnie zaskoczył. Jejciu ! No nie spodziewałam się.

-Ale to jak już mam odpowiedziec - zapytałam o byle co. Ale gdzieś tam w środku już się zgodziłam.

-Znaczy dostaniesz oficjalne zaproszenie na rozmowę kwalfikacyjną. Doniesiesz dyplom bo w tym roku masz bronic licencjata na filmówce. No i będziesz z nami jedździc po zawodach ? - trener na pewno wszystko obczaił od Krzysia bo się nikomu nie chwaliłam że w sierpniu się bronie. A w Federacji Austriackiej przyjęta byłam by zaliczyć ostatnie praktyki i zebrać materiały.

-Ok. To ja już się zgadzam - rzuciłam uśmiechnięta.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Masz na nich ogromny wpływ. Napisz mi jeszcze proszę swoje dane dokładne,  adres i kontakt - podsunął mi niebieską karteczkę i długopis.

Kiedy już dobiliśmy targu zeszliśmy razem na dół do holu gdzie mieli czekac chłopacy. Zostałam poproszona o krótką rozmowę z trenerem Pointerem. Trochę się denerwowałam bo chyba nie dowiedział się o moim wczorajszym wybryku ? Ruszyłam w kierunku sali konferencyjnej by się jak najszybciej dowiedziec o co chodzi.

-Karla. Wczoraj rozmawiałem z prezesem związku no i chcą przedłużyc z tobą umowę na stanowisku już oficjalnego fotografa - no i ta wiadomośc ani mnie nie zaskoczyła ani nie ucieszyła tak bardzo jak ta propozycja od Kruczka.

-Bardzo przepraszam Alex, ale dosłownie przed chwilą rozmawiałam z Łukaszem no i się zgodziłam na pracę wspólnie z moimi rodakami w sezonie. - wytłumaczyłam.

-Ohh... Szkoda jestem trochę zaskoczony, nie spodziewałem się takiej propozycji ze strony właśnie Polaków. -westchnął - Ale sesje do kartek im jeszcze zrobisz ? - zapytał z lekkim uśmiechem.

-Tak, tak jasne że zrobię. Kwestia dogadania się kiedy mogę przylecieć do Austrii. - odpowiedziałam.

Opuściliśmy sale konferencyjną wpadając prosto w jakiś wielki tłum. W holu panowała afera. Przysiadłam na kanapie obok Dawida pytając o co chodzi.

-Pietrek zniknął - wzruszył ramionami i wrócił do karmienia swojego Pou.

Kruczek latał wściekły, Stefek i Manu oblecieli wszystkie pokoje i nic. Nie ma go! Przepadł!
Siedzieliśmy w holu chyba z półgodziny aż w końcu usłyszeliśmy Piotrka.

-No bo trener rozumie że ja se poszłem na ten taras widokowy by oglądac widoki a jakiś debil szedł i mi drzwi od środka zamknął ?

Padłam! No nie parsknęłam od razu śmiechem bo nie wypadało mi. Ale normalnie się trzęsłam.

-O Piotrek! A gdzieś ty był? Szukałem Cię na tarasie a później zamknąłem drzwi i tu przyszedłem. A ty byłeś na dachu ? - wypalił Dawid.

-Kubacki, Żyła do konferencyjnej natychmiast - krzyknął zdenerwowany Kruczek. On to jednak jest biedny. Tyle czasu z tymi baranami...


 No i jak Dejvi poleciał na rozmowę z trenerem to koło mnie przysiadł się Stoch. Znaczy on tak siedział ale dzielił nas Kubacki. A teraz miałam przy nim siedzieć ? Tak po prostu ? 

-Z nogą wszystko ok ? Nie poparzyłem Cię za mocno ? - z rozmyśleń wyrwał mnie męski głos. No aż się zdziwiłam że Kamila to w ogóle obchodzi.

-Tak jest w porządku- rzuciłam i poszłam się pakować do Austriackiego busa. Ruszyliśmy na plażę. Zajęłam miejsce obok Manuela. Przegadałam z nim całą drogę. Tak ogólnie o życiu, o pierdołach. Ale w końcu padło pytanie dlaczego Kamil jest dla Ciebie taki nie miły? 

-Ehhhh... Manu nie chcę o tym o tym gadac. Kiedyś, później ale nie teraz. - nie chciałam teraz opowiadac mu o wypadku o Ewce o tym ile kosztowało mnie to bym poszła na ten cholerny pogrzeb no a później to już wszystko to co się działo w Chorwacji.

-Jak sobie chcesz. Nie naciskam. - uśmiechnął się.


Wychodząc a autobusu potknęłam się o torbę Schlierenzauera. Wpadłam prosto w ramiona austriackiego blondyna. Nasze spojrzenia się stykały. Kiedy Morgenstern zatapiał się w moim ciemnych oczach usłyszeliśmy chrząknięcie. I właśnie za to kocham mojego byłego. Uratuje mnie zawsze przed wpadnięciem w jakąś dziurę.

-Karuś idziesz do nas ? - zapytał z dziwnym grymasem na twarzy Kociak.

-Mhm już idę idę. Weźmiesz mi torbę- mruknęłam. Wskazałam na fotel który jeszcze przed chwilą dzieliłam z Fettnerem. Chwyciłam swój aparat i jako pierwsza opuściłam bus.

-Jak tylko ją skrzywdzisz to nie żyjesz Morgenstern! - wysyczał Maciej Kot. 


Podeszłam do selekcjonerów, którzy przystanęli z piwem przy polskim autokarze. Żywo o czymś dyskutowali i nie byli zadowoleni. Okazało się że narty wodne będą dopiero za godzinkę no może dwie.
Stwierdziłam że wykorzystam ten czas i porobię im zdjęcia , zgodzili się a co najgorsze zostawili mnie samą z trzydziestką facetów!

Obiecałam Polakom że ostatni dzień będę tylko ich. Musiałam jednak się trochę rozerwać między nimi a Austriakami bo to w końcu za pracę z nimi mi tutaj płacą.
Od rana czułam czyjś wzrok na swojej osobie. Co tylko próbowałam złapać tego tajemniczego kogoś złapać na gorącym uczynku to ona odwracała wzrok. Przyciągnęłam swoją torbę bliżej swojego ciała i ruszyłam w stronę polskiej ekipy.
Maciek, Dawid, Piotrek,Stefek, Janek,Klimek i Krzyśki dwaj grali w siatkę w wodzie. Znaczy tego nie można było nazwać siatką bo to były przepychanki. Wyciągnęłam aparat i szybko uwieczniłam ten moment.
Dopiero teraz zauważyłam Stocha śmiejącego się do swojej komórki. A tak jakoś pstryknęłam zdjęcie żeby później nie słuchac jaka to jestem bo w ogóle nie ma go na zdjęciach.

-Ejjj... - jęknął gdyż oślepił go blask flesza.

-Nie możesz mnie się czepiac bo jakbyś nie zauważył robienie  zdjęć należy do moich obowiązków. - powiedziałam z prędkością światła tak by nie słuchac jego pretensji.

-A czy ja coś mówię ? Karcia noo. - i wtedy mnie zaskoczył. Po raz kolejny dzisiejszego dnia miałam ochotę go zabic. Mianowicie położył sobie swoje ręce na moich ramionach. Wyglądało to mniej więcej tak jakby chciał mnie przytulic. Odskoczyłam jak oparzona.

-Myślałem że potrzebujesz hmmm... ramienia? No bo rano - rzekł z kpiącym uśmieszkiem. No co za cham!

-No widocznie! - fuknęłam. Miałam tylko nadzieję że nikt tego nie widział. NIKT ! Żadna plotkara, żaden pacan, żaden polak ani Austriak.

 

    Siedziałam sobie na różowym kocyku i oglądałam zdjęcia w moim aparacie wspólnie z Jankiem. Ile ja się nasłuchałam o Angelice, w której jest zakochany po uszy. Naprawdę miło było pogadać wreszcie z kimś średnio-normalnym.

-Karina dasz mi na chwilę aparat - zapytał. Obejrzałam dokładniej mój sprzęt i po chwili zawahania dałam mu go. Zwariowałam! Ziobro wstał z moim aparatem. Patrzałam na niego ze strachem. Po chwili poczułam że tracę grunt pod nogami. A później już tylko nagłe zimno. Kubacki i Stefcio wrzucili mnie do lodowatego morza. Co za idioci! No myślałam że zaraz utopię tego Stefka! A Kubackiego to już swoją drogą.
Co za ludzie! Ale ja się kiedyś odegram! Obiecuję!!!


**************** 
Czołem moje drogie! 
Jak się podoba relacja z punktu widzenia Kariny ? Jeden rozdział piszę mi się lepiej w pierwszej osobie a inny w trzeciej więc ostrzegam Was że będę zmieniac :))
Znowu muszę Was przeprosic za jedną rzecz - nie działają mi niektóre polskie znaki w komputerze. Te co mi blogger lub word poprawił są ok ale nie wszystkie się udało. Mam nadzieję że nie będzie to Wam aż tak utrudniało czytania. 
Wiecie jak mnie kusi nowe opowiadanie ? Tylko nie wiem na którego bohatera się zdecydowac -Marco Reus vs. Janek Ziobro (taka faza po Wojewódzkim :D) - i nie wiem też czy ja sama dałabym radę z dwoma opowiadaniami.
Zapraszam na mojego wywiadera

No to do następnego :)
Buziaczki :**




czwartek, 17 kwietnia 2014

XI


   Wtulona w ramię blondyna słodko spała sobie na jego kolanach. 
Ktoś zapukał do drzwi. Thomas Morgenstern ściągnął głowę dziewczyny ze swoich kolan i ruszył w kierunku drzwi. 

-Jest Karina ? - spytał natychmiast Janek Ziobro tak by austriak nie zamknął im drzwi przed nosem.

-Tak.Ale dla Ciebie jej nie ma- wskazał na zamyślonego szatyna w zielonej koszulce. Kamil już szykował się do jakiejś riposty jednak lekkie kopnięcie w kostkę przez Stefana wybiło mu ten pomysł z głowy.
Stoch przyszedł tutaj by z nią porozmawiać. Po długich namowach kolegów z kadry zgodził się wyłącznie z nią porozmawiać. Nie mógł obiecać że ją przeprosi bo zawsze może działać pod wpływem impulsu. I to właśnie dlatego nie poszedł sam a z odsieczą w postaci Stefka i Janka. 

-Kamil daj jej na dziś spokój - kontynuował już szeptem Morgi. 

-Kto ma mi dać spokój? - usłyszeli głos dochodzący z pokoju brunetki, która właśnie pojawiła się w drzwiach. 

-Emmmm no bo Karcia... Kamil chciał z tobą pogadać - wydukał wściekły na kolegę Janek. No bo jak przyjdzie co do czego to Stoch najchętniej by spieprzał! 

-A Kamil potrzebuje adwokata ? Minąłeś się Jasiu z zawodem - zakpiła.

-Karina możemy pogadać - zapytał spokojnie Kamil patrząc prosto w jej zielone oczy. Ruszyło go coś. Widział coś na skraju nienawiści a smutku, łez a radości, uśmiechu i rozczarowania. 

-Jasne, wchodź - dodała z uśmiechem, jednak ten uśmiech nie był szczery i prawdziwy. Był taką przykrywką złości i łez. 

-A ty Jasiu znowu za adwokata ? Weź się może zastanów czy ty na studia prawnicze  nie chcesz iść ? - dodała śmiejąc się z młodego skoczka kiedy ten chciał wejść do niej za Kamilem. 

Zamknęła drzwi pod którymi na pewno koczowali Jasiek ze Stefanem podsłuchując.Spojrzała się wymownie na Stocha, który jak gdyby nigdy nic rozsiadł się na łóżku i w swoje łapska wziął JEJ aparat.

-Tak bardzo mi ją przypominasz - rzekł półgłosem. Był on może trochę bardziej spokojniejszy i melancholijny. Już nie było tego BUUUU przez Ciebie moja żona nie żyje BUUUU!!!   

-Kamil...

-Ale dlaczego życie musi byc takie popieprzone i musiałaś tam byc ? - zapytał wgapiając się ciągle w podłogę, unikał jej spojrzenia jak ognia.

-Masz twarde dowody że to twoja żona spowodowała wypadek a to że ja tam byłam to jest jeden wielki przypadek! Mógł tam byc każdy! Zrozum to!!!!!!- podniosła głos.

-Myślałem że jakoś będę mógł z Tobą pogadać ale jak widać się nie da! - krzyknął i z hukiem opuścił pokój fotografki.

Czuła jak łzy naciekają jej do oczu. Ale obiecała sobie że nie będzie przecież płakać przez tego gnojka!
Szybko podniosła się z podłogi, wyciągnęła z walizki swoje dżinsowe i mega poszarpane rurki ubrała jakąś bluzkę i zniknęła za drzwiami łazienki. Nałożyła śladową ilość pudru na swoją twarz lecz szybko z niego zrezygnowała ponieważ był o co najmniej dwa tony jaśniejszy niż jej opalona twarz. Użyła więc tylko maskary.
Wzięła swoją kartę od pokoju, portfel i jeszcze wychodząc spojrzała w swoje lustrzane odbicie. Uśmiechnęła się do samej siebie i uniosła dwa kciuki w górę. Z uśmiechem opuściła swój pokój i pobiegła do hotelowego baru.

-Poproszę dwie zgrzewki sześciopaków - uśmiechnęła się do kelnera, który natychmiast spełnił jej życzenie.

-45 KUN. - wypowiedział niezbyt perfekcyjnym angielskim ale dziewczyna go zrozumiała. Schowała prędko trunek do swojej wielkiej torby i ruszyła ku drzwiom pokoju Macieja i Piotrka.

-O Karcia! Jaki miły gośc! - krzyknął Żyła. - A co ty tam tu nam niesiesz co ? - ukradkiem próbował spojrzeć to siostra przyjaciela do nich przytaszczyła. Wchodząc w głąb pokoju ujrzała Kotów razy dwa, zmarnowanego Stefka, który właśnie użalał się Kubackiemu jaki to on jest biedny ponieważ nie może dostać się do swojego pokoju, Janka, Klimka, Krzyśka Bieguna i Kłuska.

-Za mało żeś tego piwa przyniosła - stwierdził smutno kadrowy złotousty.

-Ale ja nie wierzę w cuda - odparła szybko. Żyła spojrzał na nią zdezorientowany.

-No chyba nie chcesz mi powiedzieć że nie masz jakiegoś zapasu co ? - uśmiechnęła się cwaniacko.

-Aaaaa Kocurku! Dajno mi tu swoją walizkę. - uśmiechnął się wesoło.

-No nie no Żyła bez jaj! Nie mów mi że chowasz wódkę w mojej torbie - bulwersował się Maciek.

-Jaja to są na Wielkanoc Kocurku! - krzyknął i popukał mi w czoło.




No to było tak że jedno piwko a później po kieliszeczku. Ale tylko jeden. No ale trzeba na drugą nóżkę i na rączkę i na główkę i skoczkowie powoli zaczęli wymyślać przeróżne preteksty do toastów.
Karina poczuła nagły przypływ gorąca i zapragnęła wyjść na balkon. Zachwiała się i wpadła wprost na kolana młodszego Kota.

-UUuuuuu Karcia ty to nie na balkon tylko do łóżka - zaśmiał się.

-Maa...Maciek yyy... jakie ty propozycje składasz mojej siostrze - Krzysiek by ponabijać się ze starszej siostry zaczął udawac pijanego. Ona nawet tego nie zauważyła- czuła się tak źle.

-Dobra no to dobranoc państwu. Karcia pomachaj ładnie tutaj że zgromadzonym - rzekł w jej stronę Maciej i pomachał jej własną prywatną ręką skoczkom.

-Ale Maciuś idziemy na spacer i będziemy pili wino  i pójdziemy popływać i będzie fajnie no nie ? - pytała go a on nie mógł wytrzymać ze śmiechu.

-Ahhh toś się załatwiła Karinka ! - zaśmiał się.




       BUM! Huk totalny, który wyrwał Kamila Stocha z jego krainy. Hałas dochodzący z korytarza oderwał go od książki. Coś gdzieś w środku nakazywało mu sprawdzić co się tam dzieje. Otworzył swoje drewniane drzwi i prawie zachłysnął się śmiechem. Ujrzał kosmiczny obraz pijanej Kariny i prowadzącego ją Macieja Kota.

-No i co stoisz baranie! Pomógłbyś mi ! - krzyknął sfrustrowany.

-Ja ?

-Tak ty!


-Cholera Maciek puśc ją bo z tobą coś robic to gówno  nie robota! - Stoch przełożył sobie fotografkę przez ramię i szedł spokojnie w stronę windy.

-No to co Kamyk ? Sweet focia na instagrama ? - zakpił sobie Maciek.

-Ja nie jestem takim głąbem jak ty żeby się wszystkim chwalić - odbił piłeczkę.

Doczłapali się wreszcie pod jej pokój. Prawie odetchnęli z ulgą. Pojawił się jednak kolejny problem.
Gdzie ona schowała kartę od pokoju ?

-Ty Skarbie a masz może jej kartę do pokoju ? - zaśmiał się Kamil.

-Ty weź mnie nawet nie wkurzaj tylko sprawdź jej kieszenie. -odparł towarzysz.

-Ja ? Do jasnego diabła to ty z nią byłeś więc chyba Tobie bardziej wypada no nie ? - krzyknął zdenerwowany.

-Cicho! Nie drzyj się debilu! - powiedział Kot przeszukując kieszenie dziewczyny w poszukiwaniu karty pokojowej.

-HA! I co i co ? - wydarł się gdy odnalazł zgubę.

-Dobra Sherlocku otwieraj te drzwi.

-Voila - wskazał na nadal zamknięte drzwi. Kamil zabrał mu kartę odwrócił ją i otworzył drzwi.

-Drugą stroną idioto.

Weszli do pokoju i położyli Karinę na łóżku.  Stoch dopadł od razu do szklanki z wodą stojącej na stoliku po czym zabrał z fotela poduszkę i rozłożył się obok Inki. 

-Co ty robisz - zapytał zdziwiony Kot.

-No chyba nie liczyłeś że zostawimy ją tutaj samą - odparł zbulwersowany Kamil.


********************************************************
Bardzo, bardzo przepraszam za to coś u góry. Za wszystkie niewyłapane błędy i literówki. Na swoje usprawiedliwienie mam to iż jestem chora. Nabawiłam się zapalenie płuc na święta :( A już się dopytywałyście o coś nowego  i nie chciałam byście za długo czekały :))
Jest masa dialogów mało opisów ale naprawdę nie miałam pomysłu.  Przepraszam !


A korzystając z okazji chciałabym złożyć Wam najlepsze życzenia świąteczne! 



wtorek, 1 kwietnia 2014

X


Rihanna - Stay     

          Siedziała wtulona w Hulę. Nawet nie spostrzegła się kiedy zasnęła. Ale było jej dobrze. 
Stefek musiał iść na trening. Zostawił jej karteczkę.

"Karcia na trening iść musiałem. 
Spałaś więc Cię nie budziłem. 
Jakby coś to Skrobot został - pokój 110.
No i jeszcze Twoi Austriacy :)
Stefek :*"

Uśmiechnęła się szeroko. Ale nie rozumiała dlaczego z innymi chłopakami może mieć świetne relacje, oni by za nią nawet w ogień poszli. A z Kamilem się nie da, nawet z przygłupim Maciejem, który niegdyś był prawie jej narzeczonym się lepiej dogaduje. 

A to było  tak:

Lato 2011. Skoczkowie przygotowywali się do letnich zawodów. Nie opadły jeszcze emocje po sukcesach naszych sportowców w Vancouver. A skoczny świat nadal żył odejściem legendy - Adama Małysza.Karina przemierzała zatłoczone ulice Zakopanego by dość do kawiarenki w której pracowała Janka. Poczuła wibrację w kieszeni swoich bieluśkich spodni. Prędko odczytała wiadomość od swojego chłopaka:

>>Skarbie będę po Ciebie po treningu. Idziemy na piknik!<<

Młodszy Kot miał szalone pomysły! Był zupełnym przeciwieństwem Kuby. Nie jedna dziewczyna jej wtedy zazdrościła. Chodzić ze skoczkiem narciarskim... I jeszcze dwóch mieć w domu. Ona miała dopiero dwadzieścia jeden lat! Nie w głowie jej teraz była miłość. Dostała się na studia. Zarządzanie z psychologią - czy jakoś tak. Ukończyła kurs fotograficzny, i w tym kierunku chciała się dalej kształcić. On miał dopiero 19 lat to były jego początki w Pucharze Świata no niby jeszcze nie punktował ale na tym się skupiał. Bała się że ten cały związek może pójść za daleko. Chciała z nim zerwać po LGP. Tak po LGP żeby mu przed zawodami nic do łba nie strzeliło bo za dużo poświęcił by nie wystartować. Weszła uśmiechnięta do kawiarni. Za ladą stała Janeczka na którą prawie wszyscy mówili Jeny. Ta urocza blondynka w Planicy zawróciła w głowie jej bratu. I to chyba na dobre bo Krzysiek o niczym innym nie myślał.  Zdenerwowana zawzięcie coś obliczała na kalkulatorze. Ujrzawszy przyjaciółkę a może i przyszłą szwagierkę posłała jej krótki uśmiech. 

-Dobra, koniec tego! Lecimy do Marcysi i tej małej słodkości. Niech się mój zmiennik męczy! - rzuciła i szubko przeskoczyła ladę ruszając w stronę kantorka gdzie trzymała swoje rzeczy. Starała się jak najszybciej przebrać. Janka usłyszała dźwięk swojej komórki - informujący o przychodzącym sms'ie






***

Witajcie moje drogie :) Dziś króciutko (znowu) ale dość szybko dodałam rozdział więc powinno być dobrze :) 
Buziaki!























AHHH NO DOBRA ! Żartowałam! Prima Aprilis!!! Macie jeszcze trochę :))<3


-Zobacz kto to ? - krzyknęła w stronę brunetki. Ta szybko odblokowała telefon kelnerki i odczytała sms'a. Zamarła...

>>Pierścionek kupiłem.
Wino, truskawki i czekoladę też. Umówiłem się z Kariną po treningu.
Mam nadzieję że przyjmie oświadczyny. 
Dzięki Jenuś za pomoc:) - Maciek.<<

Nie wiedziała jak się zachować. Jak zareagować i w ogóle nic nie wiedziała. Oświadczyny ? Jej ? Że Maciej Kot chce się jej oświadczyć !?! Niee! To nie może być na serio! 

-No to co lecimy ? - zapytała wesolutkim głosem blondynka. Karina popatrzyła na nią z wyrzutem ale nic jej nie powiedziała tylko rzuciła że musi lecieć...
Janka stała zaszokowana nagłą zmianą zachowania przyjaciółki. Jak najprędzej dopadła do swojej komórki o przeczytała wiadomość, którą miała okazję zobaczyć Karcia. 

-Cholera! - mruknęła pod nosem.

Miętusówna szybko przemierzała Krupówki tak by jak najszybciej dostać się na Wielką Krokiew. Gdzie Maciej miał aktualnie trening. 
Kiedy tam doszła skok oddawał Kuba. Jej szwagier ... - pomyślała. 

-Hej! Karuś co tu tutaj robisz. Mieliśmy się spotkać po treningu. - Maciej pocałował ją w policzek na powitanie. Ona kątem oka obserwowała pewną parę. Blondynkę z aparatem i skoczka bo miał narty. W pewnym momencie oślepiła ją lampa błyskowa.Dziewczyna zrobiła im ostatnie zdjęcie kiedy jeszcze byli parą. Chłopak ujrzawszy jej zapłakane oczy szybko dodał

-Matko Boska! Co się stało!?!

-Maciuś... - łkała. - Ja nie chcę... nie chcę cię ranić ale ja nie mogę... kocham cię... kocham cię ale jak... jak brata... roozuu...rozumiesz ? Ale proszę Cię...Nie zostawiaj mnie!...- wydukała płacząc. Wpatrywała się w jego zdziwione czekoladowe tęczówki, które prawdopodobnie zaraz wybuchną... Ale nie wybuchły. Młodszy Kot uśmiechnął się i mocno ją przytulił. 

-Nie zostawię Cię wariacie kochany! Też cię kocham. Ale teraz muszę lecieć na górę - dał jej jeszcze buziaka, zabrał narty i poleciał!

Odetchnęła z ulgą...

Od tamtej pory są przyjaciółmi. Najlepszymi i na wieki. Może i w ich  nadal tli się jakieś  uczucie do siebie ale po co psuć przyjaźń ? Fotografka jednak nadal nie ogarniała postępowania skoczka z Zębu wobec jej osoby. Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju, bo tutaj  to chwili spokoju nie można mieć!?!
Wszystkie jej myśli mówił że to na pewno któryś z Austriaków bądź Kacper. Rzuciła ciche proszę po niemiecku. Skrobot wykwalfikowany jest , poradzi sobie.
Tak jak przypuszczała- to był Morgi.

-Płakałaś - rzucił prosto z mostu na powitanie

-Cześć Morgi, mnie też miło cię widzieć - odpowiedziała mu ze sarkazmem.

-No to czemu płakałaś - dopytywał

-Nie płakałam.

-Nie umiesz kłamać -wypomniał a ona tylko się roześmiała.


-Kinia! Nie warto, nie przez niego... - ukucnął przy niej i otarł jej łzę z policzka. Po czym usiadł na łóżku i objął ją ramieniem.

-Nie nie! Nie potrzebuję czyjegoś ramienia. Już się ogarnęłam- zrzuciła jego rękę z siebie.

-Oj tam - powtórzył ruch uśmiechając się przy tym przyjaźnie.

***
Dobra to już na serio teraz koniec:) Podobała się mini niespodzianka ? 
A wy jak po sezonie? Już łzy otarte ? Ale sezon się skończył a wy jesteście, prawda ? 
Buziaki! ;*