Wtulona w ramię blondyna słodko spała sobie na jego kolanach.
Ktoś zapukał do drzwi. Thomas Morgenstern ściągnął głowę dziewczyny ze swoich kolan i ruszył w kierunku drzwi.
-Jest Karina ? - spytał natychmiast Janek Ziobro tak by austriak nie zamknął im drzwi przed nosem.
-Tak.Ale dla Ciebie jej nie ma- wskazał na zamyślonego szatyna w zielonej koszulce. Kamil już szykował się do jakiejś riposty jednak lekkie kopnięcie w kostkę przez Stefana wybiło mu ten pomysł z głowy.
Stoch przyszedł tutaj by z nią porozmawiać. Po długich namowach kolegów z kadry zgodził się wyłącznie z nią porozmawiać. Nie mógł obiecać że ją przeprosi bo zawsze może działać pod wpływem impulsu. I to właśnie dlatego nie poszedł sam a z odsieczą w postaci Stefka i Janka.
-Kamil daj jej na dziś spokój - kontynuował już szeptem Morgi.
-Kto ma mi dać spokój? - usłyszeli głos dochodzący z pokoju brunetki, która właśnie pojawiła się w drzwiach.
-Emmmm no bo Karcia... Kamil chciał z tobą pogadać - wydukał wściekły na kolegę Janek. No bo jak przyjdzie co do czego to Stoch najchętniej by spieprzał!
-A Kamil potrzebuje adwokata ? Minąłeś się Jasiu z zawodem - zakpiła.
-Karina możemy pogadać - zapytał spokojnie Kamil patrząc prosto w jej zielone oczy. Ruszyło go coś. Widział coś na skraju nienawiści a smutku, łez a radości, uśmiechu i rozczarowania.
-Jasne, wchodź - dodała z uśmiechem, jednak ten uśmiech nie był szczery i prawdziwy. Był taką przykrywką złości i łez.
-A ty Jasiu znowu za adwokata ? Weź się może zastanów czy ty na studia prawnicze nie chcesz iść ? - dodała śmiejąc się z młodego skoczka kiedy ten chciał wejść do niej za Kamilem.
Zamknęła drzwi pod którymi na pewno koczowali Jasiek ze Stefanem podsłuchując.Spojrzała się wymownie na Stocha, który jak gdyby nigdy nic rozsiadł się na łóżku i w swoje łapska wziął JEJ aparat.
-Tak bardzo mi ją przypominasz - rzekł półgłosem. Był on może trochę bardziej spokojniejszy i melancholijny. Już nie było tego BUUUU przez Ciebie moja żona nie żyje BUUUU!!!
-Kamil...
-Ale dlaczego życie musi byc takie popieprzone i musiałaś tam byc ? - zapytał wgapiając się ciągle w podłogę, unikał jej spojrzenia jak ognia.
-Masz twarde dowody że to twoja żona spowodowała wypadek a to że ja tam byłam to jest jeden wielki przypadek! Mógł tam byc każdy! Zrozum to!!!!!!- podniosła głos.
-Myślałem że jakoś będę mógł z Tobą pogadać ale jak widać się nie da! - krzyknął i z hukiem opuścił pokój fotografki.
Czuła jak łzy naciekają jej do oczu. Ale obiecała sobie że nie będzie przecież płakać przez tego gnojka!
Szybko podniosła się z podłogi, wyciągnęła z walizki swoje dżinsowe i mega poszarpane rurki ubrała jakąś bluzkę i zniknęła za drzwiami łazienki. Nałożyła śladową ilość pudru na swoją twarz lecz szybko z niego zrezygnowała ponieważ był o co najmniej dwa tony jaśniejszy niż jej opalona twarz. Użyła więc tylko maskary.
Wzięła swoją kartę od pokoju, portfel i jeszcze wychodząc spojrzała w swoje lustrzane odbicie. Uśmiechnęła się do samej siebie i uniosła dwa kciuki w górę. Z uśmiechem opuściła swój pokój i pobiegła do hotelowego baru.
-Poproszę dwie zgrzewki sześciopaków - uśmiechnęła się do kelnera, który natychmiast spełnił jej życzenie.
-45 KUN. - wypowiedział niezbyt perfekcyjnym angielskim ale dziewczyna go zrozumiała. Schowała prędko trunek do swojej wielkiej torby i ruszyła ku drzwiom pokoju Macieja i Piotrka.
-O Karcia! Jaki miły gośc! - krzyknął Żyła. - A co ty tam tu nam niesiesz co ? - ukradkiem próbował spojrzeć to siostra przyjaciela do nich przytaszczyła. Wchodząc w głąb pokoju ujrzała Kotów razy dwa, zmarnowanego Stefka, który właśnie użalał się Kubackiemu jaki to on jest biedny ponieważ nie może dostać się do swojego pokoju, Janka, Klimka, Krzyśka Bieguna i Kłuska.
-Za mało żeś tego piwa przyniosła - stwierdził smutno kadrowy złotousty.
-Ale ja nie wierzę w cuda - odparła szybko. Żyła spojrzał na nią zdezorientowany.
-No chyba nie chcesz mi powiedzieć że nie masz jakiegoś zapasu co ? - uśmiechnęła się cwaniacko.
-Aaaaa Kocurku! Dajno mi tu swoją walizkę. - uśmiechnął się wesoło.
-No nie no Żyła bez jaj! Nie mów mi że chowasz wódkę w mojej torbie - bulwersował się Maciek.
-Jaja to są na Wielkanoc Kocurku! - krzyknął i popukał mi w czoło.
No to było tak że jedno piwko a później po kieliszeczku. Ale tylko jeden. No ale trzeba na drugą nóżkę i na rączkę i na główkę i skoczkowie powoli zaczęli wymyślać przeróżne preteksty do toastów.
Karina poczuła nagły przypływ gorąca i zapragnęła wyjść na balkon. Zachwiała się i wpadła wprost na kolana młodszego Kota.
-UUuuuuu Karcia ty to nie na balkon tylko do łóżka - zaśmiał się.
-Maa...Maciek yyy... jakie ty propozycje składasz mojej siostrze - Krzysiek by ponabijać się ze starszej siostry zaczął udawac pijanego. Ona nawet tego nie zauważyła- czuła się tak źle.
-Dobra no to dobranoc państwu. Karcia pomachaj ładnie tutaj że zgromadzonym - rzekł w jej stronę Maciej i pomachał jej własną prywatną ręką skoczkom.
-Ale Maciuś idziemy na spacer i będziemy pili wino i pójdziemy popływać i będzie fajnie no nie ? - pytała go a on nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
-Ahhh toś się załatwiła Karinka ! - zaśmiał się.
BUM! Huk totalny, który wyrwał Kamila Stocha z jego krainy. Hałas dochodzący z korytarza oderwał go od książki. Coś gdzieś w środku nakazywało mu sprawdzić co się tam dzieje. Otworzył swoje drewniane drzwi i prawie zachłysnął się śmiechem. Ujrzał kosmiczny obraz pijanej Kariny i prowadzącego ją Macieja Kota.
-No i co stoisz baranie! Pomógłbyś mi ! - krzyknął sfrustrowany.
-Ja ?
-Tak ty!
-Cholera Maciek puśc ją bo z tobą coś robic to gówno nie robota! - Stoch przełożył sobie fotografkę przez ramię i szedł spokojnie w stronę windy.
-No to co Kamyk ? Sweet focia na instagrama ? - zakpił sobie Maciek.
-Ja nie jestem takim głąbem jak ty żeby się wszystkim chwalić - odbił piłeczkę.
Doczłapali się wreszcie pod jej pokój. Prawie odetchnęli z ulgą. Pojawił się jednak kolejny problem.
Gdzie ona schowała kartę od pokoju ?
-Ty Skarbie a masz może jej kartę do pokoju ? - zaśmiał się Kamil.
-Ty weź mnie nawet nie wkurzaj tylko sprawdź jej kieszenie. -odparł towarzysz.
-Ja ? Do jasnego diabła to ty z nią byłeś więc chyba Tobie bardziej wypada no nie ? - krzyknął zdenerwowany.
-Cicho! Nie drzyj się debilu! - powiedział Kot przeszukując kieszenie dziewczyny w poszukiwaniu karty pokojowej.
-HA! I co i co ? - wydarł się gdy odnalazł zgubę.
-Dobra Sherlocku otwieraj te drzwi.
-Voila - wskazał na nadal zamknięte drzwi. Kamil zabrał mu kartę odwrócił ją i otworzył drzwi.
-Drugą stroną idioto.
Weszli do pokoju i położyli Karinę na łóżku. Stoch dopadł od razu do szklanki z wodą stojącej na stoliku po czym zabrał z fotela poduszkę i rozłożył się obok Inki.
-Co ty robisz - zapytał zdziwiony Kot.
-No chyba nie liczyłeś że zostawimy ją tutaj samą - odparł zbulwersowany Kamil.
********************************************************
Bardzo, bardzo przepraszam za to coś u góry. Za wszystkie niewyłapane błędy i literówki. Na swoje usprawiedliwienie mam to iż jestem chora. Nabawiłam się zapalenie płuc na święta :( A już się dopytywałyście o coś nowego i nie chciałam byście za długo czekały :))
Jest masa dialogów mało opisów ale naprawdę nie miałam pomysłu. Przepraszam !
A korzystając z okazji chciałabym złożyć Wam najlepsze życzenia świąteczne!
-Tak bardzo mi ją przypominasz - rzekł półgłosem. Był on może trochę bardziej spokojniejszy i melancholijny. Już nie było tego BUUUU przez Ciebie moja żona nie żyje BUUUU!!!
-Kamil...
-Ale dlaczego życie musi byc takie popieprzone i musiałaś tam byc ? - zapytał wgapiając się ciągle w podłogę, unikał jej spojrzenia jak ognia.
-Masz twarde dowody że to twoja żona spowodowała wypadek a to że ja tam byłam to jest jeden wielki przypadek! Mógł tam byc każdy! Zrozum to!!!!!!- podniosła głos.
-Myślałem że jakoś będę mógł z Tobą pogadać ale jak widać się nie da! - krzyknął i z hukiem opuścił pokój fotografki.
Czuła jak łzy naciekają jej do oczu. Ale obiecała sobie że nie będzie przecież płakać przez tego gnojka!
Szybko podniosła się z podłogi, wyciągnęła z walizki swoje dżinsowe i mega poszarpane rurki ubrała jakąś bluzkę i zniknęła za drzwiami łazienki. Nałożyła śladową ilość pudru na swoją twarz lecz szybko z niego zrezygnowała ponieważ był o co najmniej dwa tony jaśniejszy niż jej opalona twarz. Użyła więc tylko maskary.
Wzięła swoją kartę od pokoju, portfel i jeszcze wychodząc spojrzała w swoje lustrzane odbicie. Uśmiechnęła się do samej siebie i uniosła dwa kciuki w górę. Z uśmiechem opuściła swój pokój i pobiegła do hotelowego baru.
-Poproszę dwie zgrzewki sześciopaków - uśmiechnęła się do kelnera, który natychmiast spełnił jej życzenie.
-45 KUN. - wypowiedział niezbyt perfekcyjnym angielskim ale dziewczyna go zrozumiała. Schowała prędko trunek do swojej wielkiej torby i ruszyła ku drzwiom pokoju Macieja i Piotrka.
-O Karcia! Jaki miły gośc! - krzyknął Żyła. - A co ty tam tu nam niesiesz co ? - ukradkiem próbował spojrzeć to siostra przyjaciela do nich przytaszczyła. Wchodząc w głąb pokoju ujrzała Kotów razy dwa, zmarnowanego Stefka, który właśnie użalał się Kubackiemu jaki to on jest biedny ponieważ nie może dostać się do swojego pokoju, Janka, Klimka, Krzyśka Bieguna i Kłuska.
-Za mało żeś tego piwa przyniosła - stwierdził smutno kadrowy złotousty.
-Ale ja nie wierzę w cuda - odparła szybko. Żyła spojrzał na nią zdezorientowany.
-No chyba nie chcesz mi powiedzieć że nie masz jakiegoś zapasu co ? - uśmiechnęła się cwaniacko.
-Aaaaa Kocurku! Dajno mi tu swoją walizkę. - uśmiechnął się wesoło.
-No nie no Żyła bez jaj! Nie mów mi że chowasz wódkę w mojej torbie - bulwersował się Maciek.
-Jaja to są na Wielkanoc Kocurku! - krzyknął i popukał mi w czoło.
No to było tak że jedno piwko a później po kieliszeczku. Ale tylko jeden. No ale trzeba na drugą nóżkę i na rączkę i na główkę i skoczkowie powoli zaczęli wymyślać przeróżne preteksty do toastów.
Karina poczuła nagły przypływ gorąca i zapragnęła wyjść na balkon. Zachwiała się i wpadła wprost na kolana młodszego Kota.
-UUuuuuu Karcia ty to nie na balkon tylko do łóżka - zaśmiał się.
-Maa...Maciek yyy... jakie ty propozycje składasz mojej siostrze - Krzysiek by ponabijać się ze starszej siostry zaczął udawac pijanego. Ona nawet tego nie zauważyła- czuła się tak źle.
-Dobra no to dobranoc państwu. Karcia pomachaj ładnie tutaj że zgromadzonym - rzekł w jej stronę Maciej i pomachał jej własną prywatną ręką skoczkom.
-Ale Maciuś idziemy na spacer i będziemy pili wino i pójdziemy popływać i będzie fajnie no nie ? - pytała go a on nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
-Ahhh toś się załatwiła Karinka ! - zaśmiał się.
BUM! Huk totalny, który wyrwał Kamila Stocha z jego krainy. Hałas dochodzący z korytarza oderwał go od książki. Coś gdzieś w środku nakazywało mu sprawdzić co się tam dzieje. Otworzył swoje drewniane drzwi i prawie zachłysnął się śmiechem. Ujrzał kosmiczny obraz pijanej Kariny i prowadzącego ją Macieja Kota.
-No i co stoisz baranie! Pomógłbyś mi ! - krzyknął sfrustrowany.
-Ja ?
-Tak ty!
-Cholera Maciek puśc ją bo z tobą coś robic to gówno nie robota! - Stoch przełożył sobie fotografkę przez ramię i szedł spokojnie w stronę windy.
-No to co Kamyk ? Sweet focia na instagrama ? - zakpił sobie Maciek.
-Ja nie jestem takim głąbem jak ty żeby się wszystkim chwalić - odbił piłeczkę.
Doczłapali się wreszcie pod jej pokój. Prawie odetchnęli z ulgą. Pojawił się jednak kolejny problem.
Gdzie ona schowała kartę od pokoju ?
-Ty Skarbie a masz może jej kartę do pokoju ? - zaśmiał się Kamil.
-Ty weź mnie nawet nie wkurzaj tylko sprawdź jej kieszenie. -odparł towarzysz.
-Ja ? Do jasnego diabła to ty z nią byłeś więc chyba Tobie bardziej wypada no nie ? - krzyknął zdenerwowany.
-Cicho! Nie drzyj się debilu! - powiedział Kot przeszukując kieszenie dziewczyny w poszukiwaniu karty pokojowej.
-HA! I co i co ? - wydarł się gdy odnalazł zgubę.
-Dobra Sherlocku otwieraj te drzwi.
-Voila - wskazał na nadal zamknięte drzwi. Kamil zabrał mu kartę odwrócił ją i otworzył drzwi.
-Drugą stroną idioto.
Weszli do pokoju i położyli Karinę na łóżku. Stoch dopadł od razu do szklanki z wodą stojącej na stoliku po czym zabrał z fotela poduszkę i rozłożył się obok Inki.
-Co ty robisz - zapytał zdziwiony Kot.
-No chyba nie liczyłeś że zostawimy ją tutaj samą - odparł zbulwersowany Kamil.
********************************************************
Bardzo, bardzo przepraszam za to coś u góry. Za wszystkie niewyłapane błędy i literówki. Na swoje usprawiedliwienie mam to iż jestem chora. Nabawiłam się zapalenie płuc na święta :( A już się dopytywałyście o coś nowego i nie chciałam byście za długo czekały :))
Jest masa dialogów mało opisów ale naprawdę nie miałam pomysłu. Przepraszam !
A korzystając z okazji chciałabym złożyć Wam najlepsze życzenia świąteczne!
Pierwsza! Jupiii jej, Kamilek się powoli ogarnia i będzie miluuuusi dla Karinki, i dziewczyna nie będzie już przez niego płakać, bo jak nie to zły jak osa Morgi przyjdzie i poprzestawia mu facjatę ;D
OdpowiedzUsuńWracając do rodziału, baaardzo podoba mi się popijawa skoczków, tylko czemu nikt Kamila nie zawołał ? Może po alkoholu by powiedział co mu na sercu leży ?No i w spokoju może sobie kiedyś ta dwójeczka porozmawia.
Jeeej czekam na kolejny :*
Nie umiem pisać komentarzy, buu ;(
Pozdrawiam <3
Ps. Możesz wyłączyć weryfikację obrazkową? Please
Ahhhhh... Jezu zapomniałam wspomnieć że Kamil się znowu zamknął w pokoju. Widzisz co choroba robi z człowiekiem ?
UsuńDzięki za komentarz ;*
Jasne że wylącze weryfikację ;)
Zamknął się w pokoju ? Nosz trzeba nim porządnie wstrząsnąć, i jeszcze biedny Stefek eh. Ręce opadają.
UsuńA przy okazji zapraszam do siebie na Macieja :D
Najbardziej szkoda Stefka!
UsuńTak wiem już byłam u Cb :)
Czyżby Kamil przechodził metamorfozę ?
OdpowiedzUsuńKocham Morgiego w Twoim opowiadaniu.
Żyła jak Żyła cuuuudowny, Maniek z wielkim poczuciem humoru.
Rozdział podsumuję słowami mojego kolegi Cud, Miód, Malina.
Pozdrawiam i czekam na kolejny z niecierpliwością.
Morgi jest kochany <3
UsuńOhhh... Teraz ciągle chodzi na za mną tą piosenka "...miód malina...!"
Dzięki bardzo, Caluski ;*
Hehe, ten widok za drzwiami Kamila- Maciek+Karina musiał być niezły :D Haha, jak on gadała coś o pływaniu to prawie padłam :D Żyła jak zwykle ubezpieczony "przez" Maćka :P Rozdział jest super :D
OdpowiedzUsuńZdrowia, zdrowia, zdrowia!!! :D I wesołych świąt! A w wolnej chwili wpadnij do mnie na nowe rozdziały ;)
Skokonators :D
Nieeee Skarb nie ubezpiecza tylko Żyła cały asortyment trzyma u niego :)
UsuńChętnie wpadnę (kiedyś xD)
Pozdrwiam!
Kamil, Maciek i pijana Karina mnie rozwalili :D
OdpowiedzUsuńNo i to wyzywanie się chłopaków- TY IDIOTO :P
Podoba mi się, no i widzę że Kamil się zmienia :)
Pozdrawiam, do następnego :*
Ale zmienia się na lepsze czy na gorsze ?
UsuńDziękuję pięknie za komentarz ;)
No pewnie, że na lepsze :) Pomału, pomału, ale najważniejsze, że coś Kamyk próbuje :)
UsuńDokładnie coś :)
UsuńTylko jeszcze sama muszę przemyśleć co on próbuje ;-)
I że on tak z własnej woli zaproponował żeby ją popilnować? Czyżby poczucie winy? :D
OdpowiedzUsuńOn się powinien porządnie upić, to vy mu dobrze zrobiło wedlug mnie ;) A co Morgi tak nagle zniknął? Był i się zmył xd
Morgi jest mądry facet to się nie pchał tak jak Janek ;)
UsuńDziękuje pięknie :)
Kamil, że on tak sam od siebie ? :O
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
No widzisz jak zaskoczył?
UsuńOj dziękuję bardzo ale ja jakoś nie jestem do końca zadowolona z tej notki :)
Uwielbiam dialogi! więc jak dla mnie nie masz za co przepraszać:D
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz , ale zagrzałam na dłużej!
Jest Stosiu i Morgi , a to najważniejsze!
Rozdział na tyle ciekawy , żeby spowodować abym cofnęła się jeszcze dziś do tyłu nadrabiając zaległości:D
Zdrowiej szybciutko!
--------------
http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/
Ann.
Miło że wpadłaś :) Postaram się odwiedzić Twojego bloga w wolnej chwili :)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz :D Cieszę że taką dawka dialogów przypadła Ci do gustu, pozdrwiam ;*
Kiedy tylko pojawił się Piotrek to na moich ustach pojawił się uśmiech. Ten chłopak to jest naprawdę najlepszy…chociaż z niczego też nie bierze się przezwisko „złotousty”…Kamil zaczyna sobie uświadamiać, że Ewa nie zginęła przez Karinę…to dobrze. :) A do tego nowe powołanie Janka…hehe nie powiem , ale ten dialog rozbawił mnie najbardziej: Janek Ziobro na Adwokata! :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. :)
Czekam na następny i również życzę Ci wszystkiego najlepszego na święta i mokrego dyngusa ;)
Buziaki :***
Ps. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
Hahahah na adwokata jak nic!
UsuńDziękuję bardzo serdecznie za komentarz ;)
Buziaki! :*
Aaa... Morgi jaki kochany jest tutaj u Ciebie *-*
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że Kamilowi uda się dogadać z Kariną, ale nici z tego.. chociaż może jednak? Przecież zaniósł ją do pokoju, ba! nawet z nią został, no i z Maciejem (chyba), ale sam z własnej i nieprzymuszonej woli został w jej pokoju! Jestem strasznie ciekawa reakcji Karinki naszej na widok jaki ujrzy z rana :P
Hahah.. ta akcja z napitymi skoczkami, a zwłaszcza Żyła - no mistrzostwo, no po prostu! Że niby Piotrek trzyma jakieś trunki u Maciusia w torbie? Jezu, ci nasi Polacy! XD
Rozdział mi się bardzo podobał (tak, długość też była w miarę!) i cóż, czekam na nowe.
Również życzę Ci wesołych świąt i wszystkiego co najlepsze! :**
Co za trudni ludzie z tej dwójki no nie ? Wgl nie umieją się dogadać :)
UsuńRównież wesołych :**
Dziękuję za życzenia i komentarz :D
Może on i przyszedł do niej pełen dobrych chęci i generalnie nastawiony na dogadanie się, ale wyszło raczej średnio. I mam nieodparte wrażenie, że to jest tylko i wyłącznie jego wina, bo dziewczyna bardzo stara się mu przemówić do rozsądku, ale on jak się zamknął w tym swoim własnym świecie i osobistym poglądem na całą sprawę, tak teraz za nic nie chce wyjść na zewnątrz. A może warto by jednak było?
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Karina odbierze jego pomoc, bo to zachowanie trochę kłóci się ze sceną, jaką urządził jej niewiele wcześniej i która była przecież bezpośrednią przyczyną jej stanu.
Pozdrawiam.
[lucky--loser]
Hahah też jestem tego ciekawa bo napisałam 3 wersję następnego rozdziału :)
UsuńNo zamknięcie się w sobie bo stracie najbliższych to chyba najgorsza z najgorszych wyjść jakie można wybrać.
Dzięki bardzo za komentarz :*
A Kamil znowu dał ciała. Zamiast pogadać jak człowiek, skończyło się krzykiem i trzaskaniem drzwiami. I nawet Jasiek-adwokat nic tu nie pomógł.
OdpowiedzUsuńNo a teraz schlana Karina i Kamil w jednym pokoju. Ciekawe, czym tu się skończy. Można obstawiać dosłownie każdą wersję. Może się nie pozabijają.
buziaki :*
Nie wiem, nie obiecuję że się nie pozabijają :D
Usuńdzięki za komentarz :) Buziaki :*
Dlaczego ten Kamil jest dla niej taki niemiły?
OdpowiedzUsuńAle końcówką mnie zaskoczyłaś ! ;p
czekam na kolejny ^-^
Pozdrawiam ;* i zapraszam do mnie ;) oni-razem-na-zawsze.blogspot.com
W wolnej chwili wpadnę i nie omieszkam się zostawić opinii :D Bardzo dziękuję za komentarz i mam nadzieję że zostaniesz z naszym teamem na dużej :)
UsuńRównież pozdrwiam :*
Ja Cię tak bardzo przepraszam, że tyle czasu nie komentowałam. Oczywiście czytam tą historię i cały czas jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńKamil, nie bądź idiotą. Przestań ją ranić. Karcia jest niewinna.
Dużo zdrówka i weny;)
Pozdrawiam;)
Ooo! Miło że wróciłaś do komentowania ;) Myślę że wasze apele o zmianę Kamila kiedyś dojdą do skutku :)
UsuńPozdrwiam i dzięki ;*