sobota, 30 maja 2015

XXXI

Obok jesteś wciąż i nie ma cię
Nie potrafisz wprost nie kochać mnie
Może to nie nam pisana jest
Taka miłość aż po życia kres


ONA

Załamka to mało powiedziane. Czuję się rozbita i najgorsze jest to, że od powrotu z Turcji nie potrafię się poskładać. To jest strasznie trudne kiedy kogoś kochasz a ten ktoś ma kogoś innego. Do tego obiecywał ci gruszki na wierzbie... 
Codziennie próbowałam zakrywać oczy makijażem. Przez kilka dni umiejętnie mi się udawało, przynajmniej domownicy tego nie zauważyli. Poszukując jakiegoś prezentu dla córki Morgensterna, na Krupówkach wpadłam na Dominikę, która chyba poznała jakąś część historii. 

- Nie zamalujesz wszystkich worków pod oczami Karina. Chodź na jakąś kawę. - pociągnęła mnie do ulubionej kawiarni, w której najczęściej spotykałyśmy się z dziewczynami. 

-Wiem tylko naparstek tego całego galimatiasu. Chcesz mi zaufać i o czymś opowiedzieć? - zapytała mieszając kawę. 

- Wiesz jak bardzo mnie nienawidził po śmierci Ewy. Ciągle mieliśmy spiny. Gdyby nie Morgenstern rzuciłabym to wszystko w cholerę już po Titisse. A później był Turniej Czterech Skoczni... Nie wiem nawet jak nastąpiło to przełamanie w Gapa, ale przyszedł wtedy do mnie. Przeprosił, chciał wszystko wyprostować. Był czas kiedy mnie unikał, a po pierwszym złocie wyciągnął mnie na spacer, pocałował i totalnie zawrócił w głowie... A później stwierdził... Że to wszystko to szopka i zrobiłam to tylko po to żeby Thomas był zazdrosny. 

- Morgenstern? 

- Tak. - spojrzała na mnie zdziwiona. - Odrębna historia. 

- On cię kocha Karina. Widziałam to w Planicy. Nawet nie wiesz jak się cieszył jak cię zobaczył. On się nie przywitał z Tobą tak jak Piotrek czy Maciek. Tulił cię i chciał cię tam całą pochłonąć. Wtedy nikt się nie chciał odzywać, ale każdy już to zauważył. Spojrzenia chłopaków, Grześka, a nawet Łukasza mówiły samo za siebie... 

- Dominika proszę Cię nie mów nic Sobczykowi. 

-Wiem, wiem. Mogłaby się z tego afera zrobić. Będę cicho. 

ON 

Najbardziej boli to kiedy wszyscy patrzą na ciebie jakbyś był mordercą. Jasiek albo mnie opierdala, albo się nie odzywa. Nawet Piotrek chciał poważnie pogadać. Była też Marta. Dziewczyna gadała ze mną bardzo długo. Wiele rzeczy mi uświadomiła. Jeszcze więcej uświadomił mi Krzysiek. 

- Pamiętasz jak chciałem ci obić mordę w Chorwacji? Ale nie zrobiłem tego, za to zrobił to Morgenstern. Ale teraz nie odmówię sobie tej przyjemności. - poczułem silne uderzenie w nos. Krew lała się ciurkiem. - Dobrze ci tak Kamil. Za to, że Karina teraz przez Ciebie płaczę to powinienem przywalić ci jeszcze z kilka razy. Ona znowu przez ciebie płacze nocami idioto! A najgorsze jest to, że nie mam pojęcia o co Wam poszło i dlaczego wróciła sama z igrzysk. Bo przecież to wszystko zaczęło się wtedy.

- Przez moją własną głupotę.

-No co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. - powiedział wyciągając z lodówki kostki lodu.

- Oszalałem. Totalnie oszalałem na punkcie Twojej siostry Krzysiek. Stałem się zazdrosny, chciałem żeby była tylko moja...

- Przywaliłem ci w nos. Nie w głowę? - na krzyśkowej twarzy malowało się zaskoczenie oraz zamyślenie. Jego mózg intensywnie przetwarzał informacje. - To ja już wszystko rozumiem. Postaraj się Kamil o nią. Masz moje błogosławieństwo. - takiej reakcji raczej się nie spodziewałem. - Tylko szybko, bo zaraz ci ją ktoś sprzątnie sprzed nosa.

*************************
                Taki ten rozdział trochę ni z dupy ni w ząb i trochę głupio publikować takie coś po dwóch miesiącach nieobecności, ale wyszłam z wprawy nie ciężko mi się to pisało. Dlatego dziś rozliczam się z tego co mam a od kolejnego rozdziału jedziemy z tym koksem z lekko zmienioną koncepcją i nową energią. No i mam nadzieję, że te 90 wyświetleń w piątek coś znaczyło i ktoś czekał na nowy rozdział - niekoniecznie taki jak wyszedł.
Buziaki!