piątek, 27 marca 2015

XXX

Nic, naprawdę nic nie pomoże
jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości
Nic, naprawdę nic nie pomoże
jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości 

Kasia Nosowska - ''Moja i Twoja nadzieja"


ON

    Zyta... 
    Postanowiliśmy spróbować. Może to głupie i absurdalne, ale trzeba się wreszcie odciąć od przeszłości, od straconej miłości, od czegoś bez przyszłości. 
Ale ty jesteś głupi! Miałeś się strać, a nie! Chcę Ci przypomnieć, że Karina dała Ci jasno do zrozumienia, że szanse masz. Ale nie! Ty wolisz ciągnąć coś pozbawionego chemii z jakąś pierwszą lepszą z pubu.  
Siedziałem właśnie w jednym z Zakopiańskich ogródków piwnych i czekałem na Jaśka, z którym umówiłem się na piwo. 

- Co ty taki zapatrzony w ten telefon? - spod ziemi nagle wydobył się Ziobro. - Oo Kamilku najdroższy czyżbyśmy o czymś nie wiedzieli? Uśmiechnięty, stukający smski i normalnie promieniejesz. Udało ci się udobruchać Karinę swoją osobą?

- Karina to już przeszłość. Zamknięty rozdział. - Jasiek usiadł zdziwiony i oczekiwał szczegółów.

-Że co, kurwa? Na głowę Ci padło?

-Poznałem kogoś. - miałem wrażenie, że z każdym moim słowem oczy Jaśka stawały się coraz większe. -Jasiek, zrozum, że ja też chcę być jeszcze szczęśliwy. Pogodziłem się już ze śmiercią Ewy...

-Chcę ci przypomnieć, że dzięki Karinie. - wtrącił.

-... powiedzmy, że z jej zasługą. ale nie mogę stać w miejscu i czekać, aż ona skończy te swoje foszki.

-Wiesz co Kamil, jesteś pojebany do kwadratu. Karina dała ci do zrozumienia w Planicy, że masz walczyć, że masz kurwa temu pomóc, a ty idealnie wszytko spierdoliłeś. Dobrze wiesz, że jak ona się dowie to nie podejdzie do ciebie i ci nie pogratuluje. Ranisz ją Stoch, a siebie przy okazji! I jeszcze tamtą laskę bo jesteś z nią pomimo, że kochasz kogoś innego. Wiesz co, odechciało mi się tego piwa. Na razie. - wstał i wyszedł. Tak po prostu. A mnie zostawił z milionem pytań i wyrzutów sumienia....

JASIEK

    Okurwiał! Pojebało go! No jaki to jest idiota to masakra! Pojebus!
Biedna Karinka. Przecież jak ona się dowie... To będzie cios prosto w serce. Wszystkie czynności życiowe jakie powinienem teraz robić poszły na drugi plan. Trzeba będzie się pozbyć tej Zyty... Zanim... No zanim się Karina dowie.

-Ej, Janek mówi się do ciebie! - krzyknęła Angelika, nawet nie zauważyłem kiedy weszła do kuchni - Stało się coś? 

-Nie. Tylko... Widziałem się dzisiaj z Kamilem. I wiesz, siedział w tym ogródku pisał smsa i taki uśmiechnięty i zakochany... Myślałem, że w końcu są razem z Kariną, a on sobie kogoś znalazł. Rozumiesz...  Wiesz co będzie jak się Karina dowie? Karina nie jedzie do Turcji. I to jest wspaniałe. Bo się będzie trzeba tej Zytki całej pozbyć. Nie wiem utopię ją w morzu czy coś. 

-Jasiek nie pajacuj. Mi się wydaję, że oni sami muszą sobie wszystko poukładać. Nie ma co się wtrącać. 

-No nie! Czy ty nie zauważyłaś, że jak i Karina tak i Kamil idealnie wszystko spierdalają? Jest dobrze to i tak coś jednemu albo drugiemu odwali. I najczęściej to wszystko przez zazdrość. Myślisz, że są już na straconej pozycji?

-Myślę, że nie powinieneś bawić się w swatkę. - powiedziała i poszła do płaczącej Wiwiany. Wszyscy przeciwko mnie.

ONA

    Obroniłam się! Wszystko poszło tak jak nawet mi się nie śniło. Otrzymałam dwie piąteczki i teraz mogę nazywać się panią magister marketingu i zarządzania. 
Wsiadając do swojego samochodu napisałam krótkiego smsa do Grześka, że wracam do domu i do Marcysi z informacją o moich wynikach. 
Wpadłam też na kuriozalny pomysł - wylot do Turcji. 

ON

    Turcja... 
    W Turcji wszystko przypominało mi zgrupowanie przed Mistrzostwami Świata w Val di Fiemme. Wtedy przyjechała tutaj ze mną Ewa. To były nasze ostatnie wspólne wakacje. 
A teraz jest Zyta, coś nie pasuje? A może ktoś inny miałby tu być? 
Nie. Jest idealnie. To tutaj, teraz jest odpowiednia osoba, na odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. 
Kogo chcesz oszukać? 
Widzę jak Jasiek na mnie patrzy. Jak na ostatniego kretyna. 
I ma racje... 
Widzę też wzrok innych. Cyśka z Janką to by najchętniej Zytę na słońcu spaliły a Maciek z Krzyśkiem utopili ją w morzu. Dziewczyna chyba też nie czuję się tutaj zbyt dobrze. Czuje, że nie jest przez nich akceptowana, że najchętniej wystrzelili by ją na księżyc. 
A najgorsze jest to, że mój własny przyjaciel odzywa się do mnie półsłówkami. Mówi tylko kiedy musi. 

- Karina się obroniła! - krzyknęła Marcelina, kiedy czytała wiadomość. I jak tu sobie poradzić i się ogarnąć, zapomnieć kiedy non stop coś o niej wspomną? Podniosłem się z leżaka, założyłem spodenki i wziąłem od Zyty klucz do pokoju. Chciała iść ze mną, ale ja tak bardzo chciałem być sam. Jasiek jednak nie wytrzymał i pobiegł za mną. 

- Ranisz je obie Kamil. Nie widzisz, że Zyta też źle się czuję będąc tą drugą? 

- Jak wrócimy do Polski to pogadam z Kariną, ok. Daj mi teraz pobyć sam.

- Pogadaj z Zytą!


ONA 

    Pogoda w Turcji była iście wakacyjna. Piękne słońce, turyści i turystki z całego świata... Żyć nie umierać. Tak bardzo się cieszę, że mogę tutaj być i pokładam duże nadzieje w ten wyjazd.
O moim przyjeździe wiedziała skromna grupa osób - Janka, Cela, Dominika, Stefek i mój brat. Kamil nie wiedział. W ogóle nie od jakiegoś czasu nie miałam z nim innego kontaktu poza mailowo-zawodowym. Szczerze liczyłam na coś zupełnie innego... Zwłaszcza po rozmowie w Planicy.

    Cała moja nadzieja na przyjemny pobyt w Turcji zniknęła w ułamku sekundy, a serducho rozsypało się na miliony kawałeczków... Szczególnym obiektem zainteresowania mojego spojrzenia był basen. I Kamil
I ta dziewucha. 
I wtulona w niego blondynka.
Widziałam przestraszone spojrzenie Jaśka i dawidowej Marty. Nic nie wiedzieli o moim przyjeździe. Byli zdziwieni jak i moim przyjazdem, tak i moją spokojną reakcją. Uśmiechnęłam się i przywitałam się z przyjaciółmi.

ON 

- Cześć Kamil. - będąc w basenie usłyszałem głos, który poznałbym na końcu świata. Poczułem jak mój żołądek zaplata się w supeł, a mózg wariuje kompletnie. Nie myślałem, że aż tak przestraszę się tej konfrontacji. Nocami myślałem co by było gdyby Karina i Zyta się poznały... Zero pomysłów.
- Karina... Co ty... Co ty tutaj? - zacząłem się jąkać. Cholera!

- Nie przedstawisz nas? - zapytała. Widziałem jak walczy ze sobą, słyszałem jak głos jej drży. Teraz już wiem, że strasznie je zraniłem. 

-Tak... Zyta poznaj Karinę, moją... moją... - totalnie nie wiedziałem co mam robić, jak ją nazwać. Czułem się podle względem obu dziewczyn. 

- Menadżerka Kamila i chłopaków. - dokończyła i uśmiechnęła się do blondynki. 

- Zyta. 

-Dziewczyna Kamila? Kamil, nie chwaliłeś się. - tym razem spojrzała na mnie. Patrzyła mi się prosto w oczy, a mi było cholernie wstyd. Poczułem się jakbym ją zdradził... 

ONA 

Janek wziął moją walizkę i zaprowadził mnie do mojego pokoju. Chciałam dotrzeć do niego jak najszybciej, bo czułam jak łzy mogą zaraz puścić. 

- Dobrze się kamuflowałaś. - rzucił Ziobro przykładając kartę magnetyczną, która umożliwiła wejście do pokoju. Nie dałam rady... 

- Karina, który ty raz płaczesz przez tego bancwoła? 

-Dlaczego mi nic nie powiedzieliście? Jasiek przecież wiedziałeś od początku. Widzę to! 

-Karina, ja na prawdę nie wiedziałem jak. Powiedziałem mu żeby to skończył... Że zrani i ciebie i tą całą Zytę. Myślisz, że chciał mnie posłuchać? Przecież to bezuczuciowy, beztroski choleryk i skurwiel... Karcia, może daj sobie z nim spokój. Może nie warto? 

-Jasiek... Ja nie mogę. Za bardzo go kocham. - łkałam. Po raz pierwszy w swoim życiu przyznałam się przed samą sobą i przed kimś zewnątrz, że ja naprawdę kocham tego kretyna... 


______________________________

Nie wypowiadam się na temat tego powyżej. 
Witam wszystkich, którzy czekali i dawali o sobie znać! Cieszę się, że rozumiecie i nie naciskacie. Nadal mam mega dużo obowiązków, ale jakoś dziś się zebrałam i jakiś taki w miarę ten rozdział napisałam.
Ostatnio też bojkotuję z komentarzami. Postaram się w czasie przerwy świątecznej nadrobić choć część zaległości.
Zapraszam też na małą odskocznię od Karinki, Kamila i całej polskiej bandy -
http://love-me--like-you-do.blogspot.com/

Do zobaczenia niedługo! :)




PS Pamiętajcie o poniższej ankiecie :D