Shot gun, aimed at my heart, you got one
Tear me apart and then some
How do we call this love
Tear me apart and then some
How do we call this love
Po sezonie jest o wiele, wiele więcej roboty niż w sezonie. Myślałam, że dużo pracy miałam po igrzyskach. Jak się jednak okazało ogarnięcie kalendarza pana szanownego Mistrza Olimpijskiego i jego kolegów jest o wiele trudniejsze. Oni mają tydzień wolnego. Tydzień. Tymczasem ja i osoby współpracujące ze mną organizujemy kalendarz na cały kwiecień. Jak się okazało co weekend skoczków czeka konferencja, spotkania z kibicami, spotkania w więzieniu - no a jakże inaczej, tam też są kibice. Sesje sponsorskie i różnego rodzaju imprezy charytatywne, gale...
ON
To, że jestem na nią wściekły to jest mało powiedziane.
Tak pewnie, najpierw każ się starać a później tego nie doceniaj.
Czy to ma w ogóle sens?
Po co się starać o coś, co nie ma przyszłości.
A może ona chce mnie po prostu sprawdzić? Ile wytrzymam na jej gierkach? Bo niewątpliwie gra. Odkąd się pojawiła cały czas gra, na moich uczuciach. A ja zaraz będę miał zszarpaną psychikę. Najpierw próbowała mnie wkurzać. Idealnie jej to wychodziło przypominając non stop o mojej zmarłej żonie. Później ni stąd ni zowąd zaczęła rozmawiać. Wspierać na duchu. Ja głupi dałem się jej totalnie omamić. Wiedziała jak założyć mi klapki na oczy. Tylko nie pomyślała, że nie tylko ona w tym całym cyrku ma uczucia. Nie pomyślała, że może zawrócić mi w głowie do szaleństwa. Do tego stopnia, że mogę zrobić dla niej wszytko. Nawet walczyć o nią. Wszytko inne przeszło obok nosa. Nawet przyjemność skoków w poolimpijskiej części pucharu świata. Skakałem tylko i wyłącznie dla niej, by pokazać jej, że jestem silny.
Ale do Planicy przyjechała...
Przyjechała i co z tego. Znowu była taka... powiedziała, że mam szansę, znowu czułem tą chemię, znowu wiedziała jak manipulować moimi uczuciami. Nawet podczas tej cholernej rozmowy....
A później? Później ta idiotyczna scena z czapką! Czy ona właśnie tym sposobem nie chciała dać mi do zrozumienia, że ma złe wspomnienia z Soczi. Wspomnienia ze mną?
ONA
Pstryk, Pstryk, Pstryk....
Flesze od mojego aparatu odbijały się po całym terenie Wielkiej Krokwi. Sesja rodzinna. Ona - piękna brunetka w kremowej krótkiej sukience, on - w kraciastej koszuli i dżinsach i owoc ich miłości - malutka dziewczynka w różowej sukienusi. W jej oczach było widać spokój, opanowanie i szczęście. W jego miłość. Bezgraniczną, szaloną, szczerą do dwóch pań, które w jego towarzystwie przemierzają teren skoczni a ja uwieczniam to wszystko. Tak, to jest rodzinka z obrazka.
Doskonale pamiętam moment, w którym Jasiek dowiedział się, że zostanie ojcem. Był spanikowany. Totalnie nie wiedział co robić, jak się zachować. A teraz? Teraz widzę mężczyznę, który wie na czym stoi i pragnie zapewnić jak najlepszy byt swojej rodzinie.
Ohhh... Czyżby tutaj ktoś chciał się ustatkować?
Najpierw trzeba mieć z kim.
Przecież ten ktoś jest na wyciągnięcie ręki, ale na zmianę wszystko idealnie spieprzacie.
- Mamy to! - krzyknęłam w stronę przyjaciół. - Dziękuję serdecznie moim drogim modelom i tej małej słodziutkiej kruszynce, która była taka grzeczna. - ucałowałam rączki małej Wiwianki.
-Oo, a może ciotka też by chciała takiego małego szkraba, co? - palnął Ziobro.
-Jasiu, za dużo fleszów czy słoneczka? - zapytałam uśmiechając się.
- No Karinko, ja jestem pewny, że ... - skoczek nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi, bo jego narzeczona jednym kopnięciem w kostkę mu na to nie pozwoliła. Żeby Wiwi tylko głupoty po nim nie odziedziczyła.
-Jak Karina będzie chciała takiego małego szkraba to ja jej chętnie podrzucę, a my gdzieś wyskoczymy. O i tak trzeba będzie zrobić. I jeszcze do tego tatusia chrzestnego do kompletu damy. - nawet Angela musiała wziąć stronę Ziobry i dorzucić swoje trzy grosze. Oczywiście chrzestnym nie okazał się nikt inny niż najwierniejszy przyjaciel - Kamil Stoch. Na całe moje szczęście brunetka ma siostrę i udało mi się wymigać od roli matki chrzestnej. Mam wrażenie, że w Planicy wszystkim nagle otworzyły się oczy i wiele osób zauważyło, że między nami coś jest było.
- No to jakie plany na wakacje Karinko? - oo, wreszcie udało nam się przejść na jakiś ludzki temat.
- No co, za dwa tygodnie bronię się. Będziecie mieli panią magister marketingu i zarządzania.
- Za dwa tygodnie? To znaczy, że nie jedziesz z nami do Turcji? No chyba cię popierdoliło!?! Jak to cię w Turcji nie będzie?
-No normalnie. Taki mi termin na uczelni wyznaczyli.... - Jasiek chciał coś jeszcze dodać, ale Angelika go ubiegła.
- No to, my wszyscy będziemy trzymać mocno kciuki. Telepatycznie cię powspieramy.- puściła mi oko. - A teraz chodź Jasiu, odwozimy Karinę i jedziemy do domu bo małą trzeba nakarmić.
- No co, za dwa tygodnie bronię się. Będziecie mieli panią magister marketingu i zarządzania.
- Za dwa tygodnie? To znaczy, że nie jedziesz z nami do Turcji? No chyba cię popierdoliło!?! Jak to cię w Turcji nie będzie?
-No normalnie. Taki mi termin na uczelni wyznaczyli.... - Jasiek chciał coś jeszcze dodać, ale Angelika go ubiegła.
- No to, my wszyscy będziemy trzymać mocno kciuki. Telepatycznie cię powspieramy.- puściła mi oko. - A teraz chodź Jasiu, odwozimy Karinę i jedziemy do domu bo małą trzeba nakarmić.
ON
Zapijanie smutków i żalów do samego siebie w alkoholu, to nie zbyt dobry pomysł...
Na żaden inny nie mam pomysłu.
Czuję się źle. Źle ze swoimi własnymi myślami, wspomnieniami i w ogóle ze wszystkim. To już któryś wieczór z kolei, który spędzam samotnie w barze ze szklanką whisky i telefonem, w którym ciągle przewijam nasze zdjęcia z Rosji...
Przecież ty nigdy nie chlałeś. Nawet ciężko Cię na imprezę było wyciągnąć. Chcesz skandalu?
- Ty też upijasz smutki w alkoholu? - usłyszałem kobiecy głos nad głową. Podnosząc wzrok ujrzałem blondynkę w warkoczu opadającym na ramie. Nie. Nie wyglądała jakoś dziwkarsko. Była ubrana w normalną marynarkę, koszulę i dżinsy.
- Miłość czyni z nas alkoholików... - szepnąłem.
-Oj nie zgodziłabym się. To po prostu my nie potrafimy sobie z tym poradzić. A podobno potrzebna jest tylko bratnia dusza... Taka do pogadania. Zyta jestem. - wyciągnęła dłoń w moją stronę. Szczupłą, delikatną, z milionem pierścionków i krwiście czerwonymi paznokciami.
-Kamil.
Alkohol zdecydowanie za bardzo uderzył do głowy. Języki się rozwinęły, ona opowiedziała mi swoją historię. Dość perfidną, ale i tacy potrafią być faceci. A moja? Dość trudna do opowiedzenia i do ubrania w słowa wszystkich moich uczuć, które dotychczas dzieliłem na dwie kobiety. Jednej na ziemi drugiej w niebie...
Pamiętam jak blondynka przekręcała klucz w zamku do jej mieszkania, później tylko walające się po podłodze ciuchy i chęć zemsty na brunetce...
Jesteś idiotą, Stoch!
******
Dziękuję serdecznie Ani, bo jej komentarz na temat męskiego ego pozwolił mi znaleźć pomysł na powyższy rozdział. No chyba jednak nie wytrzymał długo i stanowczo postawił wszytko na jedną kartę.
Krótko, ale chyba długie rozdziały nie wychodzą mi zbyt dobrze. Ten osobiście mi się podoba. A tak owe rzadko się zdarzają:)
Publikuję dziś rozdział, ale nie obiecuję, że następny pojawi się w tak krótkim czasie bo dojdzie mi pare obowiązków (m.in praktyki) i mogę nie mieć czasu. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiałe.
Czym się jeszcze mogę pochwalić? Aha! Karinka i Kamil uzyskali 11 głosów, zdobywając tym sposobem 6 miejsce konkursu na opowiadanie roku 2014. Sama nominacja była dla mnie ogromnym wyróżnieniem! I do tego jeszcze te 11 głosów. Bardzo dziękuję tym, którzy docenili moje wypociny oddając swoje głosy, a poprzeczka była postawiona bardzo wysoko!
No to do następnego! Buziaki! :)
Ps Jeśli nie wyłapałam jakiegoś błędu, to proszę o informację:)
Publikuję dziś rozdział, ale nie obiecuję, że następny pojawi się w tak krótkim czasie bo dojdzie mi pare obowiązków (m.in praktyki) i mogę nie mieć czasu. Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiałe.
Czym się jeszcze mogę pochwalić? Aha! Karinka i Kamil uzyskali 11 głosów, zdobywając tym sposobem 6 miejsce konkursu na opowiadanie roku 2014. Sama nominacja była dla mnie ogromnym wyróżnieniem! I do tego jeszcze te 11 głosów. Bardzo dziękuję tym, którzy docenili moje wypociny oddając swoje głosy, a poprzeczka była postawiona bardzo wysoko!
No to do następnego! Buziaki! :)
Ps Jeśli nie wyłapałam jakiegoś błędu, to proszę o informację:)