środa, 11 czerwca 2014

XVII


Titisee Neustadt...



Te kilka dni w Polsce dały trochę odpoczynku. Minimalnie bo i tak musiałam siedzieć w zdjęciach. Miałam dwie sesje - chłopaków do Wagrafu – i twierdzę że wstyd mi za mojego brata – i że zima w Zakopcu jest piękna to jeszcze popstrykałam małej Sobczykównej troszkę zdjęć . A sesje z tym dzieciaczkiem są boskie! Moja mała modelka.



No trzeba ruszać tyłek i pędzić na podbój Titisee Neustadt! Oczywiście nie można samolotem do Niemczech polecieć tylko tłuczemy się busem pełnym wariatów. Jakie szczęście że ludzie wynaleźli takie coś jak słuchawki bo przynajmniej to mnie broni odrobinkę od gadaniny naszych najdroższych reprezentantów.

Dowiedziawszy się że mam pokój wśród Norwegów padłam! Po prostu padłam! Nie wiem jak to się stało że coś znowu w tych niemieckich hotelach pochrzanili ale ja nie chcę mieszkać obok Norwegów!!! A braciszek dobry najlepszy najukochańszy żeby za proponować żebym u niego te trzy dni przekimała to się głupio z Mustafem śmieje. Jestem na skraju wytrzymania! No bo nie mogli na przykład mnie koło takiego Morgensterna i Fetnera ulokować ? No nie mogli ? No a wyszło na to że moim przemiłym sąsiadem jest Tom Hilde w osobie własnej. No się szykuje ciekawy weekend w Titisse.


Oczywiście nie obeszło się bez kłótni z szanownymi organizatorami konkursu bo znowu mnie wypieprzyli spod zeskoku. Ale takim dziennikarzom onetu to pozwolą tam stać – no bo widzę później zdjęcia nie profesjonalnym aparatem przy tych idiotycznych artykułach – że oni się jeszcze nie przyzwyczaili że ja tam będę stała na każdym konkursie i nic im do tego. A to że w Lillehammer sobie odpuściłam to nie znaczy że się poddałam. Po prostu w Lillehammer mi się przyśniło że taki Wank sobie na mnie spadł z zeskoku i się bałam. Pamiętaj nie przebywaj dużo z Niemcami a zwłaszcza nie pij! Ale to znowu mieli mnie problem wpuścić tam gdzie skoczkowie są zaraz przed skokiem. A w Związku mi mówili że będziesz miała wszędzie wejścia. Obiecywali wręcz. Ile ta praca mnie kosztuje…

Aaaaaa ja się nie pisałam żeby tutaj za psychologa naszej blond czupryny Roszpunki robić. Dejvi sobie wymyślił że przejdzie załamanie nerwowe właśnie w Niemczech. Wchodzę sobie przed kwalifikacjami do sobotniego konkursu zwinąć któremuś jakiegoś batonika czy coś bo oczywiście tak im się na skocznie spieszyło że nie zdążyłam śniadania zjeść i widzę widok rozczulający… Kubacki siedzi sobie i wżera Stochowego batonika i prawie płacze bo mu na treningu za bardzo nie poszło.
-Skoczkom tak nie wolno- upomniałam go od razu.

-W dupę ze skakaniem. Nic mi nie wychodzi – stwierdził kurczowo patrząc się w podłogę.

-A to podobno Kubacki a nie Kot. – szepnęłam sama do siebie.

-Co ?

-A nie, nic nic – machnęłam ręką na moje wcześniejsze słowa.

-Dobra! Zrobimy tak ty się postarasz skacząc a ja będę sobie płuca wypluwała i Ci pod narty dmuchała ile wejdzie. No niby obiecałam że Krzysiowi trochę podmucham ale jemu ? Po co ? I tak pojedzie na kontynentalkę – chyba tego trzeba mu było- wsparcia – od razu wstał zadowolony zostawiając mi połowę batonika. I taki bardzo szczęśliwy poleciał się rozgrzać. Skonsumowałam batonika i już miałam wychodzić z szatni kiedy w drzwiach minęłam się z Kamilem.

-Pyszne te Twoje batoniki – rzuciłam i wcisnęłam mu w dłonie papierek.



Dmuchałam pod te narty ile wejdzie! No i jakoś poszło. Był szesnasty i mega szczęśliwy. Kamil wygrał kwalfikacje a mój najdroższy braciszek się nie dostał. Jak tak dalej pójdzie to sobie od niego odpocznę bo go z kadry wywalą i wstawią do kontynentalki.
-No to gratulacje – rzekłam kiedy zobaczyłam Kamila i Dawida idących w stronę naszego sztabu. Widziałam że Stoch już mi chciał odpowiedzieć dziękuje ale widząc jak wskoczyłam w ramiona Kubackiego skapnął się że mówiłam tutaj o blondynie. Hahhaha jego mina była taka bezcenna!

No to pięknie nam wyszedł pierwszy konkursik! Wygrał Morgi… No niby Kamil był drugi miał podium i w ogóle ale bardziej się cieszyłam z teamem Autów niż naszym – ot tak moja niechęć do szatyna. Wieczorem też zamiast opijać podium Kamila z Polakami to ja sobie poszłam na piwo do skoczków z Austrii.

Jestem zła, nie wyspana i nic mi się nie chce! Takie oto są skutki sąsiadowania z Norwegami. No bo kto inteligenty gra w kręgle na hotelowym korytarzu o szóstej rano ? Ja bardzo przepraszam jeśli coś kiedyś powiedziałam na moich kochanych, najdroższych i najmądrzejszych Polaków kogo ja chcę oszukać ? Przecież taki Piotr Żyła przy takim Tomie Hilde to istny anioł jest!
Aaaa i jeszcze kolejna afera wyszła dzisiaj na śniadaniu. Okazało się że team Poland tak mnie wkurzył że przechodzę do team Austria. A to wszystko przez to że jak wczoraj wracałam z Thomasowego pokoju to przywłaszczyłam sobie Gregorową bluzę z milionami nalepek sponsorów i austriacką flagą. I wchodzę sobie do stołówki w tej bluzie - bo ja po takiej nocy jak zafundowali mi sąsiedzi to słabo kontaktowałam – i Dejvi mnie przeprasza za wszystko, klęka przede mną, za dłoń łapie, prawie płacze tylko żebym nie odchodziła bo dzięki mnie on jako tako skacze. A za nim to samo robi Wiewiór a Kociątko znowu złe że nawet sytuacji nie ogarnia.
-EJ! Do cholery jasnej! Ja nigdzie nie odchodzę!!!!! – krzyknęłam żeby chociaż troszkę móc przekrzyczeć.

Siedziałam sobie spokojnie w moim pokoju z laptopem i przeglądałam facebooka kiedy to Sobczyk wpadł do mojego pokoju zapytać czy przypadkiem nie ma u mnie Kamila. Hhahha no nie mogę! Kamil u mnie! Niech ten facet się czasami zastanowi!!
-Heh… Grzesiu a w cuda wierzysz ? – zaśmiałam się
-A no tak, zapomniałam że u Ciebie go raczej nie będzie. Cholera gdzie on się podziewa…
-Sprawdź w holu czy on ze śniadania już wrócił – rzekłam spoglądając na to co dzieję się za oknem. Okazało się że mądry pan Hilde wpuścił fanki do holu i połowa skoczków nagle gdzieś zniknęła. A tak naprawdę w pocie czoła rozdawali autografy. Zawód skoczka to jednak ciężka sprawa…



No to sobie stoję z naszym Teamem polskim i Justynką Żyłą bo postanowiła zrobić mężowi niespodziankę. I jej się udało bo Piotruś był drugi w kwalifikacjach – tak się cieszył. Ja też się cieszyłam niezmiernie bo nareszcie mogłam pogadać z jakąś osobą mądrą a na dodatek była to kobieta. Obracam się tylko wśród facetów bo w polskim sztabie jestem jedyną kobietą. Rodzynką. I czuję się z tym fajnie. Oglądaliśmy sobie spokojnie skoki innych reprezentantów -w tym prowadzącego po I serii Kamila - śmialiśmy się i żartowaliśmy. Później jeszcze przyszli Janek, Dawid i Miętus, którzy się do finału nie dostali
-Na belce Thomas Morgenstern – po niemieckim mieście rozniósł się głos spikera.
Leciał ładnie. Nawet bardzo i daleko... Odwróciłam głowę w stronę Justyny tylko na sekundkę... Ale słysząc wrzask widowni spojrzałam na skocznie. Morgensternowi prawdopodobnie podwinęła się narta. Zaliczył upadek.
-Nie podnoś się chłopie! Słyszysz. - komentował Kubacki. - O cholera, grubsza sprawa... - stwierdził dyplomatycznie widząc jak Thomas się podnosi i upada. Ja tylko wpatrywałam się w Gregora, który bezradnie rozkładał ręce. Ruszyłam do przodu. Pewnie byłabym w miejscu gdzie teraz leżał skoczek a wokół niego służby medyczne. Fettner mnie zatrzymał.

-On nie z takich rzeczy wychodził, rozumiesz – kiwnęłam głową – więc teraz masz iść do swoich i dalej kibicować. Ja idę. Jakby coś to będę dzwonił.
-Manu... Jestem pod telefonem.

Radosna atmosfera prysła, ale na osłodę pozostały sukcesy sportowe. A raczej jeden sukces, bo ani Żyła, ani Kot nie skoczyli wybitnie w drugiej serii, wybitnie skoczył za to Kamil, który pokonał Ammanna i Kasaiego i wygrał drugi konkurs w Titisee-Neustadt! No ja wiem że to Kamil, ale w końcu mój evenement. Od kiedy przejęłam obowiązki menadżerki chłopaków, mam coraz mniej czasu. Latam między TZN a biurem i jeszcze załatwiam formalności... Ja nie wiem czy to dobrze że się zgodziłam...

Rozumiem że chłopaków proszą o wywiady, ale że mnie ? Stoję sobie z Justyną, gadam o Morgim i o dzisiejszym konkursie a tutaj podchodzi do mnie pan z mikrofonem za nim kamerzysta, przedstawia się i mi się pyta czy może wywiad przeprowadzić. Czując dodający otuchy wzrok pani Żyły, skinęłam głową.

-Prosto z Titisee-Neustadt wywiad z fotografem polskiego teamu, oraz menadżerki Kamila Stocha, Jana Ziobry, Dawida Kubackiego i nieobecnego Stefana Huli Kariną Miętus, prywatnie siostrą Krzysztofa i Grzegorza Miętusów. - boże co za wstawka... weź człowieku przejdź do tych pytań bo mi się na samolot spieszy.... Przez moją głowę przeleciała nawet myśl że może ja tak przed kamerą zatłukę tą dziennikarzyne ?  
Doszły nas słuchy że od tygodnia przejęła pani obowiązki menadżerki naszych skoczków.

- No z tego co słyszałam musiał pan o tym wiedzieć podczas przedstawiania mnie. - uśmiechnęłam się serdecznie. No nikt nie ma prawa mi paplać że ja jestem nie miła!

- Ahh oczywiście. Ale moim obowiązkiem jest się upewnić.

- Rozumiem.

- Tak więc, wniosła pani do naszej kadry dużo dobrego nie prawda ? Na przykład dzisiejsze zwycięstwo naszego lidera. - prawie zachłystam się własną śliną to słysząc! Że Kamil dzięki mnie ? Hahhahahahahahahahahah!

- Nie sądzę. To że dziś Kamil wygrał to jego zasługa, ciężkiego trenowania przez długie lata i trenerów.

- Jest pani bardzo skromna.

- Przejęła pani evenement team po zmarłej żonie pana Stocha. Dużo spraw musiała pani uregulować, przejrzeć i znajduje pani czas na wspieranie psychiczne chłopaków, jest pani ich diamentem. - nie wytrzymałam! Parskłam śmiechem. Dawno się tylu głupot nie nasłuchałam.

-Czy diamentem ? Może pan sam ich o to zapytać . - wskazałam sobie ręką na Kamila i Maćka, którzy śmiali się z tej całej chorej sytuacji.

- O właśnie, nie rozmawiałem z dzisiejszym zwycięzcą. Bardzo dziękuję za wywiad. Z Titisee-Neustadt Jan Kowalski. - zakończył rozmowę ze mną i poszedł do chłopaków. Przechadzając się za kamerą pokazałam im tylko że trzymam kciuki.... znaczy to raczej było do Kota...


Od dwudziestu minut wisiałam na telefonie rozmawiając z Manuelem o stanie Morgiego. Miał złamany palec. Nie miał obrażeń głowy, jednak lekarze chcieli przetrzymać go w szpitalu do wtorku. Obiecałam że jutro go odwiedzę. Ubrałam bluzę i zamknęłam pokój kierując się ku drzwiom lokum mojego brata i Kubackiego. Zachciało mi się gorącej czekolady i jakiegoś ciacha więc idziemy z Krzyśkiem na miasto.

-Hej. Gdzie się podziewa mój braciszek ? - zapytałam Kubackiego, który leżał na kanapie i stukał w klawiaturę.

-W łazience się pindruje. No wiesz dezodoranty perfumy, balsamy i inne duperele. Ja rozumiem że jak tak mogę, ale ja jestem stanu wolnego a on ma Jankę. - westchnął

- O! Iśka. Już jesteś ? - zwrócił się do mnie mój braciszek używając kolejnego autorskiego zdrobnienia. Założył buty, kadrową kurtkę i wyśmienitym humorze kierowaliśmy się do wyjścia z hotelu. Przechodząc przy pokoju Maćka i Piotrka usłyszeliśmy interesującą rozmowę...

-Ja tam już nie ogarniam jak z nią jest. No bo patrz jest niby nasza a jak wczoraj Morgenstern wygrał to od razu do niego poleciała. Do mnie nawet nie podeszła. Albo jak się wywalił to też już chciała za nim lecieć. - stwierdził Kamil. Spojrzałam z uniesionymi brwiami na brata. Był w takim samym szoku jak ja.

- Głupoty gadasz! Karcia jest w 100 % nasza. A po prostu z AUTami ma dobry kontakt.

- Nie rozumiem, zaufaliście jej od razu. Jakby była jakimś Bogiem.

- Hahaha Kamil, wiesz my byśmy powiedzieli, że to ty jej bardziej zaufałeś. No w końcu jest twoją menadżerką. - rzucił Kot.

- Czyli uważacie za sprawiedliwe, że kiedy nam gorzej idzie, ona mimo wszystko cieszy się z ich sukcesów? Jednym słowem gasi nas. Jeśli tam ma wyglądać z nią współpraca to dla mnie jest mi ona do niczego nie potrzebna. - stwierdził szatyn. Janek z przerażeniem wpatrywał się w drzwi gdzie staliśmy. Piotrek trącił Kamila w żebro.

- I czego mnie Piotrek trącasz. Ja jej po prostu nie ufam.

Słysząc te słowa, które wypowiedział czułam się tak jakby przyłożył mi prosto w twarz! Wszyscy obecni zamilkli . Zaś ja sama spoglądałam na skoczka, nie będąc wstanie ani się poruszyć, ani zamrugać powiekami. Poczułam jak mój oddech przyspiesza i jedyną rzeczą, na jaką było mnie stać to spojrzeć na innych, którzy byli w takim samym szoku jak ja... Z tym że żaden z nich nie wiedział jak to jest źle słysząc od współpracownika że ci nie ufa...


Przykro mi że mi nie ufacie. Jak widać nic tu po mnie... - szepnęłam i z łzami w oczach wybiegłam z hotelu. Słyszałam kilkukrotnie swoje imię wołane przez Krzyśka, Maćka i Janka. Biegłam w strugach zimnego deszczu, który lał nad Titisee-Neustadt. Byłam taka bezsilna...

- Cholera! Nie mam już siły! No cholera, no!

Zatrzymałam się dopiero pod miejskim szpitalem, w którym leżał mój przyjaciel, Anioł Stróż i pocieszyciel. Chociaż już dawno przeszła godzina odwiedzin miałam nadzieję że jakoś się dostanę. Przetarłam dłonią moje załzawione oczy i wspinałam się po schodach by dostać się na oddział chirurgii.

- Dobry wieczór. Przepraszam, w której sali leży Thomas Morgenstern.

- A pani ze sztabu austriackiego ? Bo trener informował że ktoś wieczorem przyjdzie. - bez zastanowienia kiwnęłam głową.

- Sala 298. - wskazała dłonią na koniec korytarza.

Czułam jak łzy napływają do moich oczu. Dlaczego ja jestem taka bezsilna !? No dlaczego!!!
W sali Austriaka panował mrok. Usiadłam koło jego łóżka i przez chwilkę wpatrywałam się w krople deszczu osadzające się na szpitalnych szybach.

Karina ? - usłyszałam zachrypnięty głos Thomasa. Moje oczy automatycznie napełniły się łzami. Nie uszło to uwadze skoczka.

- Ej no! Co się stało!? - jego głos był przepełniony troską...

Nie ufają mi rozumiesz... Nie ufają – zacytowałam słowa wypowiedziane przez Kamila chwilę wcześniej.


Zauważyłam jak zbliża się do mnie. Wstałam, chcąc się od niego oddalić. Chociaż nie będąc w ścisłej formie i tak był szybszy, chwytając moją dłoń, szarpałam się z nim, mimo to miał więcej siły ode mnie. Wyrywając się i okładając go pięściami czułam jak moim ciałem wstrząsnęły konwulsyjne dreszcze. Czułam jak głaszcze moje włosy, jak nie pozwala mi bym wyrwała się z jego objęć, chcąc dać mi poczucie bezpieczeństwa, że zgadza się bym obiła jego klatę, dając upust złości, choć nie był niczemu winny. Usiedliśmy z powrotem na szpitalnym łóżku... Pozwolił mi moczyć swoją koszulkę łzami.

- Myślałam… - oderwałam się od niego dłonią, ocierając mokry nos jakby wypowiedzenie tych słów miało mnie oczyścić.
Jednak było gorzej, tylko pogłębiało we mnie większe zagubienie, ból, rezygnację.
- Pozwól mi sobie pomóc.
Spojrzałam mu w oczy i zaprzeczyłam głową, czując, że to ponad moje siły.
- Jak? Jak chcesz mi pomóc?! – krzyknęłam, próbując powstrzymać kolejny potok moich łez i grymas na twarzy.

- Karina, czy my nie byliśmy dla Ciebie dobrzy ? Czy ja nie byłem dobry ? Wiesz że jakby coś to Austriacka Federacja Narciarska zawsze... - przytknęłam mu dłonie do ust.

- Nie Morgi, ja nie mogę. Mam podpisaną umowę z Polską, jestem menadżerką... Nieeee, to się nie  trzyma kupy. - szepnęłam bezsilnym głosem jeszcze bardziej wtulając się w skoczka.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Byłam zmęczona i wycieńczona psychicznie...


___________________________________________________

Czołem! 
Te upały mnie kiedyś wykończą! Coś słaba kondycja mi się kłania... 
I coś czuję że zawaliłam ten rozdział na całej linii. Mając małe swoje własne i prywatne problemy całą złość przelałam przez chamstwo Kamila a zawód i uczucie bezradności przez Karinę. 
Dziś pokazuję Wam tą mniej słodką stronę :-) 
I bardzo Wam dziękuję, że po mimo obowiązków w szkole czy na studiach komentujecie! 
Nie obiecuję że w kolejnym tygodniu coś się pojawi bo będę szlajać się po górach ;) 
Buziaki! :*









22 komentarze:

  1. A ja wiedziałam,że Kamil to cham i prostak! Wiedziałam,że Karinka bedzie przez niego płakać. I na prawdę nie broni go to,ze jest cholernie przystojny ooo co to to nie, Panie STOCH!

    Auty są takie kochane, Morgi jest taki kochany, Gregor i Manu też są tacy kochani, wszyscy tam są kochani prawda ?

    Upadek Morgiego...nienienienienie tak się wtedy bałam, ale dał radę Gwiazda, a co on nie da rady?

    Także Karina otrzyj łzy, wróć do hotel, jebnij Mistrzowi Świata z dwa razy w twarz i rób swoje nie patrząc na idiotę. On się jeszcze ogarnie, jeszcze zobaczy jaki diamencik ma przy sobie i będzie na kolanach błagał o wybaczenie oj będzie.

    Pozdrawiam x

    hahaha pierwsza jeeeestem yeahhhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEJ! Jak ja kocham te Twoje komentarze!
      Taaak Austriacy są kochani i tutaj nie będę się sprzeczać :) A chamskiego Kamila się tak fajnie piszę że aaahhhh...

      "Także Karina otrzyj łzy, wróć do hotel, jebnij Mistrzowi Świata z dwa razy w twarz i rób swoje nie patrząc na idiotę." - KOCHAM CIĘ NORMALNIE ZA TO !

      Jak masz jeszcze jakieś ciekawe rady dla naszej Karinki to zapraszam na maila: magie.rose90@gmail.com :)

      Również pozdrawiam!!!

      Usuń
    2. Jest tak samo tu kochany jak Mariusz tyle,że on nie jest taki chamski <3

      Cieszę się,że ci się podobają moje komentarze bo mnie też się podobają hehehehe.

      Mam jedną jedyną radę do Kariny, mniej łez i nie pokazuj,że się łamiesz tylko rób swoje a nawet więcej by grać na nerwach Stochowi oj tak... ;)

      Buziaki xx

      Usuń
    3. Ahhh zapomniałam do nich wpaść. A miałam dziś bo wczoraj nie miałam czasu ;)

      Usuń
  2. Nareszcie długi rozdział :D
    Nawet nie wiesz ile ja na to czekalam, żeby się cos działo ^^
    Upadek Thomasa mógłby sie nie pojawic ale co tam.
    Chamskiego tego Kamilka zrobiłaś nie powiem, ale zeby az tak?
    Mam taka jedna uwage, proszę cie pisz zdania bardziej stylistycznie bo czasami się nie mozna polapac o co chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo za cenną uwagę :-)
      Postaram się poprawić błędy :)
      Buziaki! :*

      Usuń
  3. Ach, w końcu dłuższy rozdział. I od razu lepiej ;)
    Ja nie sądziłam, że Kamilek to aż taki... No, no. Nieładnie.
    :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 stron w Word'zie!
      Mój aktualny rekord, ale któryś rozdział mam na osiem stron! Chyba to jest Sochi, więc poczekaj jeszcze trochę! :)

      Usuń
  4. Hahaha, taki chamski Kamilek? :P Oj nieładnie, nieładnie...
    Rozdział mega genialny i meeega długi :)) Auci tacy kochani <33
    I Morgi... mimo bólu, mimo łez, Morgi z Karcią zawsze jest!
    Haha, jakoś tak ułożyłam :P
    Jesteś jedyną osobą z 20, których rozdział skomentowałam w ciągu ostatniego tygodnia ;)
    Jeśli masz już Sochi, to może rozdziały będą się częściej pojawiać- co ty na to? :D
    Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie mam Willingen, TCS jest niedopracowany a Elgenberg mi się nie podoba :) Taaak jestem wybredna! :) A rozdziały z Sochi były pisane na bieżąco w czasie igrzysk :D
      Skoro jestem tą nieliczną to szczególnie dziękuję za komentarz :-)

      Usuń
  5. Cuudo <3
    Kamil, serio mógłbyś się trochę opanować, a nie ranić ją na każdym kroku ;/
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest niesamowite, jak oni to dziewczę rozrywają;D Przecież z tego może jeszcze wyniknąć trzecia światowa, zwłaszcza jeśli któraś ze stron uzna, że samo namawianie nie wystarczy;D
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą trzecią światową zainspirowałaś mnie do napisania kolejnej - bardziej odległej- części :)
      Także dziękuję bardzo :D

      Usuń
  7. Taki pokój pośród skoczków z Norwegii to może być fajne doświadczenie, haha. Ach, te depresje Kubackiego. Niech on się weźmie w garść i nie zajmuje się użalaniem nad sobą tylko skakaniem, o! Ten upadek Morgensterna.. mimo, że czytam o nim już prawie setny raz to cały czas mam to przed oczami, ugh ;x A zachowania Stocha to nie będę komentowała. Jak on może mówić coś takiego?!
    Nareszcie fajny, długi rozdział. Oby tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że nareszcie mnie pochwaliłaś za długość rozdziału! :*

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że kolejne będą podobnej długości? :P

      Usuń
    3. Jak mi ktoś da inspiracje do napisania Elgenbergu to tak. Bo miała jedną wersje ale poszła do kosza. I mam ogólną pustkę w głowie... :-/

      Usuń
  8. Och, pokój obok Norwegów... misja prawie-samobójcza. Tym bardziej obok Toma Hilde.
    A co do Kamila, to mi już słów brakuje. Jak on może? Szkoda mi Kariny coraz bardziej, ona przez niego kiedyś się wykończy... no ale jest jeszcze Anioł Stróż Thomas i niech tak zostanie.
    Powodzenia i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anioł stróż, który się wywalił :D No, no ciekawie brzmi :D Miejmy nadzieję że zostanie ;)

      Usuń
  9. Moze to nie bylby taki zly pomysl z przejsciem do AUTow??? W koncu Karcia mialaby mniej problemow z wiecznie nadasanym i robiacym jej przykrosc Kamykiem.
    Pokoj obok Norwegow. Jazda bez trzymanki :D
    Dobrze jest miec takiego przyjaciela jak Morgenstern, zazdroszcze :)
    Pozdrawiam, Monika Kowalska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu chcesz mnie przekabacić żeby poszła do AUTów ?! Nie, nie nie moja droga! Jak na razie w tym obecnym sezonie nie planuję takich zwrotów akcji. Ale będą inne :D Dzięki serdeczne :*

      Usuń