wtorek, 24 czerwca 2014

XVIII

Engelberg...

Po zwycięstwie Kamila w Titisee-Neustadt pełni ambicji wyruszyliśmy do Szwajcarii. Po ostatniej akcji w Niemczech zaczęłam się grubo zastanawiać czy nie rzucić w cholerę tych evenementów i kadrę, jednak nocne rozmówki z Krzyśkiem szybko mi ten pomysł wybiły z głowy.

-Karina, ale patrz Kamil jest jeden... A Piotrek ciągle o Tobie mówi, Dawid żyć bez Ciebie nie może , Jasiu twierdzi że jakby nie było Angeli to na pewno by się z Tobą orzenił... - wymieniał same plusy pracy z chłopakami. -.... no a Maniek, no cóż mi się osobiście wydaje że on coś do Ciebie czuje. Dziewczyno nie zostawiaj nas przed Sochi... Działasz tam jak psycholog no! -Za Maćka oberwał poduszką! A co do tezy psychologa to tutaj musiałam mu przyznać racje. Robię w naszej kadrze za.... wykonuję tam dużo funkcji.



Siedziałam sobie na ostatnim siedzeniu w autobusie ,jadąc do Krakowa na lotnisko. Nie tryskałam ani energią ani humorem. W sumie to nie miałam nawet za bardzo z kim gadać. Nadal się zastanawiam, jak ja się mogłam dać wkręcić w tą pieprzoną wycieczkę dookoła świata z tą bandą popapranych nielotów. Niby dorośli faceci, a zachowują się gorzej niż dzieci z przedszkola. W hotelu okazało się że popieprzyli pokoje. Miałam se mieć pokój z Mańkiem, ale później się okazało że z Kamilem – tak z TYM Kamilem, dziwne że mówię to tak spokojnie ponieważ jeszcze w recepcji darłam się, tupałam nogą i płakałam jak mała dziewczynka.

-No ej, jakoś sobie poradzimy. No co se nie poradzimy. - jak to usłyszałam to mu przywaliłam, jak Boga kocham urwę mu kiedyś łeb. Nigdy z nim w pokoju nie będę! Aktualnie stanęło na tym, że dostanę rezerwę.



Podczas piątkowych kwalfikacji zrobiłam dwa zdjęcia. Dużo, no nie. Chłopakom szło chyba dobrze. Ja byłam myślami gdzieś daleko. Totalnie nie było z kim gadać bo Morgenstern kuruje się na Turniej Czterech Skoczni, Manuela nie powołali do kadry, a Michael przywiózł dziewczynę. Co prawda Sabine jest bardzo miła, ale nie będę im przeszkadzać.





Puk-puk-puk.
Rano usłyszałam pukanie do moich drzwi. Spojrzałam na zegarek, którego wskazówki wskazywały szóstą. Czy oni mają popsute zegarki!? Czy aż tak poprzewracane we łbach ?

-Karuś masz markera ? - do jej pokoju wparował Ziobro.

  • Yyy ? Markera? Tak... Nie... Nie wiem. Czarnego markera. Chyba mam. - sięgnęłam po torbę i szukałam owego pisaka. - Po co ci marker o szóstej rano? - zapytałam zirytowana.
  • Chodź ze mną to Ci pokaże. - pociągnął mnie za rękę i prowadził do schowka z nartami.

  • Zimno i ciemno tu jak w dupie, jest szósta rano a ty mnie po piwnicach ciągasz. Czy ty masz dobrze we łbie ? - obserwowałam uważnie poczynania skoczka. Założyłam sobie skrobotową bluzę i usiadłam na stoliczku, przepraszam na biurku Prezesa Skrobota – obowiązkowo pisane z wielkich liter, bo to taka ważna funkcja...

  • Luz w dupie ?

  • Mhm... Fajnie brzmi no nie ?

  • Nie. - szepnęłam do siebie i dalej poszłam spać.


Z całkiem dobrym nastawieniem na sobotni dzień ruszyliśmy w kierunku naszego pojazdu. Wyjazd na skocznie był o dziewiątej, zaraz po śniadaniu. Jednak ja po powrocie z piwnicy pospałam tylko 15 minut. Czołgam się jakoś za Kacprem z kubkiem kawy totalnie nie wyspana.

Stałam z aparatem oparta o bandę. Co chwilkę pstrykałam zdjęcia skoczkom rozpinającym narty. Janek prowadził po pierwszej serii. Kruczek był pewny dobrych pozycji swoich podopiecznych w dzisiejszym konkursie bowiem Janek prowadzi, Pieter jest czwarty, Stoch i Murańka gdzieś tam w pierwszej dziesiątce. Do serii finałowej awansował też Dejvi – więc po herbatkę sobie muszę iść sama – i Maniek.

  • Herbatki malinowej ? - odwracając się zobaczyłam Grzesia Sobczyka z dwona kubeczkami parującej herbaty.

  • Życie mi ratujesz. Myślałam że zamarznę....

  • A Kubacki w drugiej serii. - kiwnęłam głową, zanużając się w zapachu maliny. Co jak co, ale herbaty w tej Szwajcarii to dobre mają.


Był Geiger, Ammann – który aktualnie prowadził, ale nie przeskoczył Jaśka - Deschwanden, jakiś Kanadyjczyk, Jurij Tepes, Dawid i gdzieś tam mi Kociak mignął, ale słabo skoczył. Wściekłość gwarantowana. Austriacy też jakoś słabo, Murańka w miarę dobrze, Stoch kapitalnie, Piotruś jakoś coś nie tak fajnie jak poprzednio, ale źle nie było. Bardal i Janda bliżej niż Kamil.

  • No dobra, bo Ziobro. - w między czasie dołączyła do nas reszta naszych chłopaków. Wszyscy staliśmy zaciskając mocno kciuki za Dżonego.

  • Nooooooo.... Jest pierwszy! - wydarł mi się centrantralnie nad uchem Kamil, który stracił zwycięstwo na rzecz kolegi z kadry. I jeszcze się cieszy. Idiota. Debil. Kretyn i lider Pucharu Świata... Wcale nie do twarzy mu w żółtym. Muszę Cysi wspomnieć żeby go do Sochi w żółty wystroiła.

Niedzielny konkurs ogólnie nie był dla mnie ogromniaście ciekawy bo wygrał Stoch - bardziej interesowała mnie zapiekanka z pieczarkami, w której nie było ani grama pieczarki - ale Ziobro był trzeci. Polaków rozdzielił tylko Wellinger. I nie mam pojęcia dlaczego te wszystkie młode fanki prawie przewróciły niemieckiego skoczka. Przecież to jeszcze dzieciak. Nie da się określić czy przystojny.... Może ewentualnie słodki ? Ale to też sprawa gustu. Z rozmyśleń na temat młodego Niemca wyciągnął mnie Jasiu, wręczając mi otrzymane na dekoracji kwiatki.

  • Dla najlepszej menadżerki na świecie!

Na lotnisko w Krakowie dotarliśmy z małym opóźnieniem. W kraju panowała mega śnieżyca, nasz bus się utknął na Zakopiance. A ja czuję się źle. Tylko oczywiście żeby to ktoś zauważył ? Nie, bo po co! Dużo fanów, pełno fanów.... I dużooo zdjęć. Rzygać mi się chce. Chyba się czymś zatrułam. Wołana już od jakiś kilku minut, podeszłam do naszego mistrza z Engelbergu i jego przyjaciela.

  • Kacia? Dobrze się czujesz ? Nie masz przypadkiem gorączki ? - przyłożył zimną dłoń do mojego rozgrzanego czoła.

  • A ty co Ziobro, wczuwasz się do roli ojca ? - kpił Kamil - Co jest?

  • Karina jest chora.

  • Boli Cię coś ?

  • Taaak. Brzuch ją boli. - wypowiedział za mnie adwokat Jan Ziobro, aktualnie skoczek narciarski. Czy ja już kiedyś nie wspominałam że Ziobro na adwokata!

  • Dzięki Jasiu, ale mówić to ja jeszcze umiem.

  • Chcesz jakieś tabletki ? Czy coś ? - zaproponował jaśnie Pan Stoch. Aż się zdziwiłam! Pokręciłam jednak przecząco głową.

  • Dobra to siadaj sobie. My jakoś damy radę.

Odwiedziłam jeszcze łazienkę. Zwróciłam całą zapiekankę. Pamiętaj: nigdy więcej zapiekanek w Szwajcarii! A później to sobie wygodnie zasnęłam z głową na kolanach Stocha, a nogami na Ziobry.
Czułam się na tyle źle, że już mi nawet Kamil nie przeszkadzał. Co ta choroba robi z człowiekiem !?!


*

Nie wysiadł w Zębie. Odwiózł ją do domu. Mało tego! Wniósł śpiącą Karinę do pokoju. Od jakiś dwóch tygodni dręczyły go cholerne wyrzuty sumienia. No bo w sumie... Ta dziewczyna mu nic nie zrobiła, znalazła się tylko w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. A on w Titisse przegiął na całej linii.
Grzesiek albo Krzysiek mieli go odwieść do domu. Przynajmniej Stoch tak zakładał. Niestety starszy z braci był u dziewczyny i prawdopodobnie zostawał tam na noc, a młodszy wypił piwo.
Położył się w pokoju Krzyśka....

*

W wigilijny poranek czułam się zdecydowanie lepiej! Zeszłam na dół do kuchni, gdzie mama z babcią i ciocią Heleną stały przy garach. No tak, w tym roku wigilia u nas. Miłoooo....

  • Cześć kochanie. Już się czujesz lepiej? Zaparzę rumianku mojej kochanej wnusi. - babcia dała mi całusa w policzek na powitanie. Czyż to nie kochane ?
  • Karinka. Napisz do Grześka żeby wziął jeszcze ze dwa kilo mąki tortowej, bo do sklepu pojechał. - krzyknęła mama. No i czego ona się tak drze skoro stoję za nią i szukam dżemu w lodówce ?
    • Dobra. Idę obudzić jeszcze Krzyśka, zapytać czy chce jechać ze mną do Zakopanego.
    • A on w ogóle wrócił od Janki ? - zapytał zdziwiony tata wchodząc do kuchni. - Cześć córcia.
    • Wrócił bo go słyszałam rano. - krzyknęłam jeszcze ze schodów. Bez pukania weszłam sobie do pokoju mego braciszka. Widok jaki tam zostałam zwalił mnie z nóg. I to wcale nie chodziło o to że Kamil się przebierał. Co on tam w ogóle robił. Szybkim ruchem zatrzasnęłam drzwi i zeszłam na dół. Właśnie pojawili się obaj synowie marnotrawni.
    • Co robi Stoch w Krzyśka pokoju !?! - napadłam od razu na Grześka.
    • Yyyy... Śpi ?
    • Nie! Przebiera się! No to może inaczej. Co on robi u nas w chałpie!? - darłam się na tyle głośno ,że cała obecna familia Miętusów pojawiła się w przedpokoju.
    • Nie drzyj się debilko, bo to nie kulturalne. - zatkał mi usta dłonią. - Przyczołgał Cię wczoraj do domu, bo sama nie byłaś wstanie. Zatrułaś się, już nie pamiętasz ?
    • Aha... - już miałam mu coś powiedzieć, ale nie będę sobie siary robić bo Szanowny Pan Mistrz Świata schodził nie pewnie na dół. Moja mama już szczęśliwa. Ja nadal nie wiem od kiedy ona go tak lubi, ale po śmierci Ewki zawsze jak Krzysiek przychodził z treningu to go o niego wypytywała.
    • Kamil, kawki ? - no szlag mnie trafił ,jak usłyszałam to od mojej kochanej mamusi! MOJEJ!
    • Nieee... Mam autobus za 15 minut do domu, więc nie będę sprawiał kłopotu. - kłopot chłopcze, to ty mi od czerwca sprawiasz.
    • Karina jedzie do Zakopanego dzisiaj to Cię podwiezie. Przecież możesz jechać przez Ząb, prawda córciu. - kocham moją mamę tak bardzo, ale w tym momencie to nie wiem co bym jej zrobiła. Widziałam jak Kamil śmieje się pod nosem widząc moją reakcje. Poszedł jednak na ten cholerny autobus... Jak dobrze.

Zjadłam coś, ubrałam się, ogarnęłam całe moje poranne rytuały i byłam gotowa by jechać do stolicy tatr na zakupy. W końcu trzeba się w mikołaja pobawić. Wzięłam auto taty i jadę sobie elegancko. Sześćdziesiątkę przepisowo mam na liczniku, dojeżdżam do przystanku w Dzianiszu i siedzi sobie Kamil Stoch w osobie własnej. Kłamała franca o tym autobusie za 15 minut! Zatrzymałam się i widzę jak się cieszy.

  • Powiedzmy, że dziś dzień dobroci bo Wigilia i ewentualnie mogę cię podrzucić. Chyba że masz autobus za 15 minut.
  • Skąd wiesz, że nie ma tego autobusu.
  • Mieszkam  tutaj kilka lat.

Ja wcale nie jestem taka niedobra jak niektórzy myślą! Przecież zabrałam go dobrowolnie, tak ? Wyrzuciłam pod bramą i pojechałam dalej. Wszystko byłoby fajnie jak bym się w śniegu nie zakopała na wyjeździe z tego pieprzonego Zębu! Nikt jeszcze telefonu nie odbiera! Ani tata, ani Krzyś, ani Grześ... No cholery można dostać... Jeden sygnał, drugi, trzeci, piąty, dziesiąty....
  • Halo ? - słyszę zaśmiany głos najmłodszego Miętuska.
  • Zakopałam się na wyjeździe z Zębu.
  • A co ty robiłaś z Zębie ?
  • A jak myślisz ?
  • Łooo... Siostra, nie myślałem że w Tobie tyle dobroci!
  • To niech teraz w Tobie będzie trochę dobroci i mnie stąd wyciągnij!

Miał przyjechać mój brat, a przyjechał Stoch. No tak, on miał bliżej a sam Grzesiek by nie dał rady.
No dobra niech im będzie. W końcu święta. Wyciągnął mnie. Sam. Widocznie nie jest takim ciołkiem jak myślałam. Niech ja lepiej nie myślę, bo jeszcze się z nim za przyjaźnie.

  • Dzięki za uratowanie życia.
  • Po raz drugi. - odpowiedział.
  • A kiedy był pierwszy ? - zmieszał się jak cholera. Dobrze wiedziałam, że to dzięki niemu dotarłam do domu, ale specjalnie wdzięczna mu nie byłam.
  • No to wesołych świąt i pa. - rzucił i poszedł do domu.


Wigilia... Żarcia pełno... Rodziny pełno... Żeby jak najszybciej się wyrwać na pasterkę. Nie da się znosić ciągłych pytań babć, ciotek, wujków i innych

  • Masz kogoś ?
  • Mamy szykować się na ślub ?

I coś tego typu. Cholera może trafić. Uwielbiam makiełki! Przez całą wigilię mogę je jeść i jeść...
Więc jem sobie spokojnie, kiedy to mój braciszek starszy chce zabrać głos. Wstaje on, wstaje Janka.

-Chcieliśmy Was wspólnie z Janką poinformować... że... żeee... oświadczyłem się Jance. - krztuszę się! Matko kochana! Pomocy! Mój brat się żeni.... Koniec świata.


_____________________________________________________________________________

Witajcie! 
Tekst między gwiazdkami, nie jest pisany z perspektywy Kariny. Jest po prostu z narracji trzecioosobowej. Zrobiłam tak, a nie inaczej bo po prostu nie potrafiłam złożyć tego z jakimś ładem i składem :)
Wena bywa czasami kapryśna, a nie chciałam Was zostawiać długo bez niczego ponieważ już w poniedziałek wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała czas na wrzucenie kolejnego (napisanego już) rozdziału i dostęp do internetu. 
Ostatnio któraś z Was zapytała mnie czy rozdziały nie mogą pojawiać się częściej, skoro mam już napisane Sochi. Nie, nie mogą ponieważ rozdziały z Sochi pisałam na bieżąco w trakcie olimpiady. A nie mam napisanych jeszcze kilku rozdziałów. 

AHA! I jeszcze Stoooooo lat dla dzisiejszego (też szczególnego) bohatera rozdziału! 
Wszystkiego najlepszego dla Janka Ziobry! :D

Życzę Wam miłych i słonecznych wakacji moje drogie! :) 

Całuski! :*















19 komentarzy:

  1. To ja się pytałam :D Ale chyba odpowiedziałaś ;) Ale wiem, że dotrwamy razem co najmniej do Sochi :D Dobra, nie ważne! Przechodzimy do rozdziału :)
    Czemu nic nie było o tak słynnym momencie??? No przecież "Luz w Dupie" jest ważny ;) Jak się spytał o marker to wiedziałam o co chodzi :))
    Rozdział między gwiazdkami jest pisany z perspektywy 3 osoby, mamy, taty, lub kogoś starszego nie Miętusowo- bratowego, który przebywał w ich domu :P
    Tak, Jasiek ma dziś urodzinki (mój kuzyn Jasiek imieninki) i dlatego teraz wstawiasz rozdział? :D
    Boję się, aby przypadkiem się Stoch nie zakochał w Karince naszej... On ma po tym wszystkim wyrzuty sumienia- niemożliwe!!! :o
    Rozdział wyszedł Ci genialny, nawet w którymś momencie się uśmiałam, ale nie wiem w jakim, bo nie będę teraz przekopywać całego rozdziału ;)
    Szkoda, że Ciebie nie będzie, no ale w końcu to wakacje!!! :D Też wyjeżdżam i też będzie stop z blogowaniem :)
    Dziś wieczorem (to oznacza noc) możesz sprawdzić u mnie nowości, bo raczej dodam rozdział :)
    Życzę miłych, udanych i cieplusich wakacji ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapędzaj się tak! Ani jedno, ani drugie o miłości nie myśli.
      Wiesz ludzie się zmieniają, więc nawet on może mieć wyrzuty sumienia :D
      Właśnie po dzisiejszym przeczytaniu tego rozdziału - już na spokojnie - zauważyłam że tylu ważnych rzeczy nie uwzględniłam. Już nawet chciałam usunąć rozdział i napisać jeszcze raz, ale jak już widziałam komentarze to stwierdziłam, że nie będę mieszać.
      (nie)Dziękuję, Tobie również fajnych wakacji! :)

      Usuń
  2. Jak on sie przebieral to co ona tam widziała? :D
    Tak, Janek już-nie jubilat był świetny. No ale jego luz w dupie sie udziela ;p
    Ja chce scene miłosna Kamil-Karina, doczekam sie jej kiedys, prawda? ;p
    Ciepłych i udanych wakacji ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku! Boję się o czym ty dziewczyno mogłaś pomyśleć :D
      Nie wiem, pomyślę nad tą sceną miłosną. Bo ostatnio miałam pomysł na epilog, który jednak wyrzuciłam do kosza :)
      Oczywiście (nie)Dziękuję i wzajemnie :*

      Usuń
  3. Jaki pozytywny rozdzial *-*! Swieta, kolacja wigilijna, oswiadczyny... Bedzie wesele :D Blagam, rozpisz to wtedy, bo ja lubie o weselach czytac :D Haha
    Moze jednak Karcia ze Stochem sie polubia??? W koncu w tym rozdzialiku nawet milo bylo :p.
    A, i tak z innej beczki :) Nie zeby cos, ale pisze sie Engelberg :p To tak na marginesiku, kazdemu moze sie zdarzyc pomylka ;)
    Kocham i pozdrawiam
    Monika Kowalska :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież polubić się nikt im od razu nie zabroni, prawda ? A lovestory to już coś innego :D
      Dziękuję za cenną uwagę co do tego Engelbergu, poprawiłam w miejscach, w których to wyłapałam :)
      Całuski! :*

      Usuń
  4. Haha :D no to widzę, że wesele się szykuje i u mnie i u Ciebie. A te biedne siostry mają tę informację jakoś przetrawić. Tylko jak? :P
    Kamil powoli zaczyna się robić normalnym człowiekiem. Powoli. Bo też to i nie jest łatwy proces. Ale idzie do przodu :D
    Z tym, że Karinie się to chyba tak bardzo nie podoba. Albo sama przed sobą broni się przed myślą, że mogłoby się jej to podobać ;)
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sezon na wesela do czegoś zobowiązuje :)
      Unormalizować się to jest w ogóle dość pochopny pomysł, więc małymi kroczkami... może jakoś wyjdzie :D
      Dziękuję i buziaki :*

      Usuń
  5. Cudny :D
    Hahaha dzień dobroci :P
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobroci być musi! Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  6. Kamil co Tobie się stało ? Podmienili Cię czy czegoś Ci do jedzenia dosypali,że taki milutki i kochany ? Zaczynam Cię lubić kolego, nie zmarnuj tego!

    Według mnie to Karina powinna grube pieniądze zarabiać tam za współpracę z nimi bo prawie jest tam wszystkimi. Oni by bez niej zginęli przecież.

    Miętusik się żeni ? No proszę, proszę...będzie wesele, będzie zabawa i będzie zapewne welon w dłoniach Kariny hahaha (ależ mi się snują plany)

    Wróć do mnie jak najszybciej!

    Choć nie wiem czy będę jeszcze żyć ( w pt wyniki matur..ehh.)

    Całuski! :* xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj mi swojego maila, gg czy coś! Bo tutaj nie chce Ci nic mówić, za dużo osób by przeczytało :D Wrócę jutro albo dzisiaj jeszcze :)
      buziaki ;*

      Usuń
    2. 44994838 numer gadu i skoczna17@gmail.com do wyboru do koloru ;D

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Z tego wszystkiego wpisałam nie tu gdzie trzeba. Wybacz, już się poprawiam!

    No co ja tu czytam, hę? Widzę wyraźną poprawę relacji Kariny i Kamila. Aż miło się czyta takie coś!
    Och, Miętus się żenił będzie! Co to się dzieje... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic by się nie stało, na pewno bym zauważyła :d
      Dziękuję za komentarz, buziak ;*

      Usuń
  8. Ta dobroć, to się z naszych bohaterów wręcz wylała strumieniem:D Najpierw Stoch miłosierny odstawia do domu, a potem Karina swojego wybawcę ratuje od zamarznięcia na przystanku w oczekiwaniu na autobus, który może przyjedzie, a może nie;D
    Pozdrawiam.
    [lucky--loser]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale że jak to że Krzysinek się żeni? Halo! Tak już? Cięzko mi to sobie wyobrazic przyznam szczerze, ale kto wie ;> cicha woda brzegi rwie jak to mówią ;D
    Kamil i Karina się dogadują? ;> aż niebywałe! no bo najpierw on ją odstawia do domu, potem ona jego zgarnia z przystanku, potem on ją odkopuje... no matki miłosierdzia się z nich zrobiły! jestem w szoku ;D
    z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, a tymczasem zapraszam do mnie! ;)
    ściskam i całuję!

    OdpowiedzUsuń
  10. http://cienie-we-mgle.blogspot.com
    Masz chęć poczytać o dalszych losach bohaterów "Skocznia jest jedna a narty są dwie"?
    Jeśli tak to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń