wtorek, 5 sierpnia 2014

XIX

  
Turniej Czterech Skoczni...


Oberstdorf

To wcale nie jest miłe jak po trzech dniach obrzarstwa i pełnej chałupy ludzi musisz wstać o czwartej bo o szóstej rano masz już samolot do Niemiec.  W ogóle nie odpoczęłam w te święta! W OGÓLE!!!! Bym sobie wzięła wolne ale za tydzień muszę zostać w Polsce i zaliczyć sesje na studiach.

Tymczasem wchodzę sobie spokojnie na lotnisko, wszyscy już są, wszyscy szykują się żeby iść do odprawy a tutaj się nasz szanowny lider kadry, pan wielki niania, opiekun i lekarz  że niech go cholera jasna  trzepnie się spóźnia. Telefonu nie odbiera, totalny brak kontaktu. Ja bym się po wszystkich spodziewała ,że się może Piotrek spóźnić, Maciek – którego jeszcze nie ma, ale jest 10 minut do odprawy a on przyjeżdża na 5 minut przed, więc spoko -  Dawid, Janek, Klimek czy cała reszta bandy ale nie ten jakże poukładany, najlepszy, służący za przykład mógł się spóźnić.

Wrzucałam monety do automatu bo zapragnęło mi się kawy... Czekając aż czarna ciecz wpłynie do kubka spojrzałam spokojnie na zegarek wiszący na mojej szyi. Kilka minut do odjazdu, ale oczywiście towarzystwo nic sobie z tego nie robiło. Poczułam chłód wpadający do pomieszczenia. Odwróciłam głowę i ujrzałam całą familię Kotów. Maciek, za nim mama i tata, Kuba i babcia z dziadkiem... Komitet pożegnalny jak należy... I jeszcze całusek od mamuni i babuni. Na szczęście ojciec, brat i dziadek byli nieco bardziej powciągliwi i przystało na uściśnięciu dłoni.


-Pasażerowie lecący do  Oberstdorfu proszeni są o udanie się do odprawy – klasyczny głos spikerki czy jak ona się tam zwie wydobył się gdzieś z góry.



-Nie mamy czasu, a Kamil nie odbiera. - gorączkował się trener. No jak żeś se trenerze tak wychował podopiecznych to co się dziwić. Zero dyscypliny... NIC!

-Karina, zostań w Polsce, poczekaj na niego. Przylecicie jak pan i władca niczego się pojawi. - no on sobie chyba żartuje! Wstaję natychmiast, podnoszę się, wściekłość w moich oczach jest i wchodzi Stoch sobie z walizeczką i się jeszcze dziwi że my jesteśmy wściekli! A wiecie co mądrala zrobiła ? Zegarki miała po przestawiane i się nie kapnął. No już by się przyznał, że zaspał ? Z kim ja pracuję ?



Ale jestem szczęśliwa! Mam pokój między Morgim – tak,Thomas zaszczycił nas swoją obecnością podczas Turnieju Czterech Skoczni- i Manuelem a Diethardem i Kraftem. Zapowiada się miło. A moja kadra wypieprzona na ostatnie piętro.


Wiadomo już , z kim w parach będą skakać moi chłopcy. Murańka zmierzy się z Tomem Hilde, Jasiu z Denisem Korniłowem, Piotruś z Antoninem Hajkiem,Biegun z Gregorem Deschwandenem, Kociak z Richardem Freitagiem i z Anssim Koivurantą. Dzisiaj stałam przy wyciągu. Ładnie tam się ich łapało przy wybijaniu z progu, ale pizgało zimno, że masakra. Schodząc na dół po I serii, dostałam sms'a od Skrobota, żebym przyszła na herbatkę bo załatwił czajnik od Szwajcarów. Jak ja czasami lubię tego chłopaka. Wchodzę sobie swobodnie do naszego blaszaka a tam widzę jak półnagi Piotrek, Janek i Kamil biją się o paczkę rodzynek . Rodzynek... To że w trójkę się przebierają to już jest szczegół, ale jak by ktoś z Fisu tu wlazł to niewiadomo co by sobie pomyślał...


-Widać że się w święta obżarli… Tylko Klimek coś ładnie skaka. Jak myślisz kto pojedzie do Sochi? – zapytał Skrobot, kiedy uchwycałam podjeżdżającego pod bulę Andreasa Koflera, który objął prowadzenie. 

-Kamil to chyba raczej pewniak, no nie ? 

-Ojeju Karcia, ja wiem że ty to byś go najchętniej na  księżyc wysłała no, ale wy się nie znosicie od pół roku! Ogarnijcie, ludzieee! 

-Kacperku mój najdroższy, kochany - chłopak chyba wyczuł moją złość bo odsunął się kawałek dalej. No przecież go nie pobiję... - Nie wiesz o co chodzi, więc nie karz mi się z nikim godzić, bo ja nie jestem z nikim pokłócona tylko go po prostu nie trawię. 

-Myślisz, że ja nie wiem, że to przez ten wypadek co Ewka zginęła. - i w tamtym momencie skoczył Kamil, którego Skrobot z tyłu nie zauważył... 

- Co znowu Ewka, dziewczyno daj sobie spokój CO ? Nie nauczyli cię, że o zmarłych się źle nie mówił. - no normalnie w takim szoku stanęłam, że nawet zabrakło mi sił na jakąś ripostę. Stałam jak wryta, dopóki nie podszedł do mnie Morgenstern. 

-A mi to już zdjęcia nie zrobisz ? 

-O Thomas... Co mówiłeś coś ? 

-Wszystko ok ? - kiwnęłam głową. - Bo wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła...

-Sorki Thomas ok, za chwilę wrócę. 

-Kaaarina! 

Musiałam iść się ogarnąć. Chwilę posiedzieć sama. Byłam jakaś strasznie przytłumiona. Bujałam w obłokach. Jak wyszłam z naszego domku okazało się, że jest już po konkursie. Wygrał Amman, drugi był chyba Diethart i wiem że z Polaków najwyżej był Klimek. Później jak najszybciej chciałam zmyć się do hotelu... 


Garmish-Partenkirchen


Jeszcze nigdy nie spędzałam Sylwestra w pracy... A co dopiero z samymi chłopami ? I to jeszcze na spokojnie, na soczku. Ewentualna lampeczka szampana o północy. Takie oto wytyczne na  świętowanie otrzymaliśmy od Kruczka. Chłopaki mieli coś zorganizowac  razem  z Niemcami, z którymi byliśmy zakwaterowani. Ja grzecznie odmówiłam. Nie miałam ochoty na jakieś zabawy. Wolałam popracować. Jak sylwek w pracy to już po całości. Już od rana latałam po pokojach i robiłam chłopakom zdjęcia. Nie zważałam na sytuacje, w których akurat się znaleźli i czy to byli reprezentanci Niemiec czy Polski. Taka oto energia mnie roznosiła. 

Na skocznie poszłam spacerkiem, sama. Chciałam porobić trochę zdjęć obiektu i ludzi, którzy zapinali ostatnie guziki na skoczni przed dzisiejszym konkursem. No właśnie dzisiejszy konkurs zdominowali moi kochani Austriacy. Na najwyższym stopniu podium stanął niespodziewanie Diethart, drugi był Morgi a w dziesiątce znalazł się jeszcze Gregor, tuż za Kamilem.... Taak Kamilem, który odnotował jakiś totalny spadek formy i przez media był już okrzyknięty jako "Nie pewny medal w Sochi!" 

Siedziałam akurat w naszym blaszaku kiedy drzwi otworzyły się z hukiem i z takim samym hukiem wpadł Stoch. Znaczy najpierw jego kask, który jak się domyślam rzucił. Usiadł.  Spojrzał się na mnie. Przeszedł się w tą i z powrotem i znowu usiadł. 

-Wszystko w porządku ? - zapytałam cicho i spokojnie. Byłam przygotowana, że zaraz oberwę za to pytanie. Po chwili ciszy postanowiłam wyjść, jak nie odpowiadał to widocznie nie miał ochoty gadać. 

-NIE! - usłyszałam. - Nic nie jest w porządku! Ledwo się wstrzeliłem..... Do II serii i jeszcze jak ze mną jakaś dziennikarzyna wywiad przeprowadzała to inteligentnie stwierdził, że nie mam szans na medal na igrzyskach. Cholera jasna! - prawie oberwałam googlami, ale to szczegół. Z nim musiało być bardzo źle skoro się tak jakby otworzył... Usiadłam sobie przy nim i zaczęłam swój monolog pocieszający, nauczyłam się przy Grzesiu. 

-No ale Kamil czy ty się na prawdę przejmujesz tym co ludzie powiedzą ? Niech sobie mówią, że nie dasz rady a ty to miej gdzieś i rób swoje... Chyba skakanie ci wychodzi najlepiej, prawda ? 

-Jesteś podejrzanie miła, to dziwne? - uśmiechnął się. 

-A ty podejrzanie otwarty... Dostałeś się do tej drugiej serii ? 

-Noo

-To ty weź może idź na górę, co ?

-Ahaa. No tak. Dobra idę, dzięki. - uśmiechnął się i już go nie było. Jaka ta  rozmowa była normalna....


Sylwestrowy wieczór przed laptopem. Miło, prawda ? Sprawdzałam skrzynkę mailową i podziwiałam sukienkę mojej przyszłej szwagierki. Im to dobrze... Poszli sobie na jakąś góralską zabawę i tańczą, piją i się bawią. Dobraaa! Koniec narzekania. No ale też bym się czegoś napiła!   Otworzyłam  ulubiony program graficzny do obróbki zdjęć i wzięłam się za dzisiejsze fotki, których była masa. Pukanie do drzwi jednak przerwało moją pracę.

-Cześć. Mogę ? - oniemiałam widząc skoczka pod swoimi drzwiami z butelką szampana i czekoladkami.

-Kamil.... A czy ty nie bawisz się z chłopakami na dole ? - pokręcił głową.

-A wiesz że wolno wam tylko kieliszeczek o północy. Słucha się trenera!

-A czy trener musi o wszystkim wiedzieć ?

Rozsiadł się wygodnie na moim fotelu i wziął w łapska mojego laptopa i spokojnie ogląda zdjęcia.

-Tak, tak czuj się jak u siebie. - przyglądałam się mu chwilkę. Fioletowa koszulka, jakieś dżinsy i siedzący szatyn u mnie w fotelu.... Coś jest nie tak.

-No co ?

-No nic. Tylko się zastanawiam co cię tak nagle skłoniło żeby przyjść akurat do mnie.

-Może chcę zacząć rok z czystym sumieniem ? - słysząc to jeszcze bardziej otworzyłam oczy.

-Nono, zaskakujesz mnie.

- Karina. - wstał podchodząc do mnie. - Może wreszcie zakopiemy topór wojenny ?

-Aha, mam się bać ?

-Czego ?

-Nie wiem, nie masz na przykład temperatury? - dotknęłam czoła skoczka, parsknął śmiechem.

-Mówię serio. To co zgoda ? - wyciągnął dłoń w moją stronę.

-Zgoda. - nie wiem co ja zrobiłam i pod wpływem czego byłam, może będę tego żałować no ale cóż...

Jednak ta moja sylwestrowa noc nie wyglądała jak miała wyglądać. Przegadaliśmy północy  pijąc szampana w plastikowych kubeczkach, rozmawialiśmy o dzieciństwie, o tym jak zaczął skakać, po co poszłam na fotografię i jeszcze o innych pierdołach. Później o północy zeszliśmy na dół, zrobiłam chłopakom zdjęcia, złożyliśmy sobie życzenia i tak jak nakazał trener wszyscy poszli grzecznie spać... No prawie wszyscy, w końcu musiałam dokończyć te zdjęcia.





***

Rozdział postanowiłam podzielić na dwie części. To jest pierwsza a jutro albo pojutrze wrzucę drugą ;) Tak więc zapraszam tutaj jutro :)
Nareszcie dałam radę dokończyć ten Turniej Czterech Skoczni ;) U Was nadrabianie też idzie dobrze :)
Miłego czytania :D

10 komentarzy:

  1. Pieeerwsza!

    Spóźnił się pan idelany, glancuś zawsze wypicowany, co z zegarkiem powinien spać przy głowie nastawionym na trzy godziny przed pobudką by być pierwszy na miejscu :D

    I nie powinnien się tak złościć, bo złość piękności szkodzi a on młodszy się nie robi, chociaż z nim to pewnie jak z winem będzie. Ale zyskał Kamilek w moich oczach, z czystym sumieniem. Już sobie go wyobraziłam w tej koszuli fioletowej, przed drzwiami z szampanem i czekoladkami *-*

    Jaaa to bym się dała zabić za takiego sylwestra z nimi, nawet bezalkoholowego!

    Jutro też wpadnę, nie bój żabci i zapraszam do siebie, na trichę Kureczka i Mariuszka : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnej fioletowej koszulki sobie nie musisz wyobrażać, wbij na facebooka Stocha i zdj z sylwka. Tam jak żywy w fioletowej koszulce ;D
      Kocham normalnie Twoje komentarze, aż się buźka śmieje :D

      Usuń
  2. O kurka wodna!
    Kamil i Karina się pogodzili! *-* :) Nie wierzę!
    Ciekawi mnie czy już będzie dobrze między nimi czy też wymyślisz coś aby pokomplikować ich relacje jeszcze bardziej?! :)
    Czekam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. I to jest jeden z tych rozdziałów kiedy na usta ciśnie się "Oooo jak słodko". Bo jeśli oni nareszcie się pogodzili to idą w dobrym kierunku :D

    Ale Kamilek się ćpnął, jeszcze by ten sprzęt uszkodził...
    Ale myślę że skoro teraz z Kariną jest ok, będzie lepiej skakał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzieeeee słodziutko, że aż za bardzo ;) No wszystko wyjdzie w praniu i skakanie też pójdzie :D

      Usuń
  4. Kto jak kto ale raczej Kamil to nie wygląda na takiego co mógłby się spóźnić na samolot ale różnie to w życiu bywa:) Ciekawe opowiadanie, pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie www.another-strory-of-norway.crazylife.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło widzieć nową czytelniczkę! Dziękuje za ciepłe słowa i pozdrowienia :) Mam nadzieję że zostaniesz tutaj dłużej :D

      Usuń
  5. Przeczytałam wczoraj i zapomniałam skomentować!
    Tak więc, przede wszystkim jestem oburzona postawą Kamila i jego spóźnialstwem! No bo halo!
    Generalnie cały rozdział przysłoniła mi propozycja Stocha o zakopaniu topora wojennego! Aż chciałoby się krzyknąć 'no wreszcie!'. Mam nadzieję tylko, że to nie jest taki o, chwilowe pogodzenie, tylko, że teraz rzeczywiście zaczną grać w jednej drużynie!
    Niestety u Tysi i Michiego, zaraz koniec :( nie martw się, wszystko będzie się zgadzało, będzie Bawarczyk :) Zoe wszystko pięknie opisze!
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed nami. W sumie sama nie wiem jak to między nimi będzie, jak narazie cieszmy się spokojem :)
      No to ja czekam na tego Bawarczyka! :*

      Usuń