Ten dzień chciałby wymazać z pamięci. Nie był świadomy.Wcale. Wiedział tylko że gdyby nie Kinga nie zdołałby się ubrać na jej pogrzeb. Ubrany w czarny garnitur stał w pokoju swojego rodzinnego domu wpatrując się w ich wspólne zdjęcie podczas wycieczki do Doliny Pięciu Stawów.Była uśmiechnięta , promieniała!
A teraz ? Teraz jej ciało leży w zimnym pomieszczeniu. Nawet nie potrafił pomyśleć a co dopiero powiedzieć że jego Ewunia , sens jego życia leży teraz w kostnicy a nie przy nim.
Usłyszał stukot szpilek. Do pokoju weszła najstarsza Stochówna.
-Amelka z Andim pojechali już do kościoła. A ty pojedziesz z nami. Masz , połknij to. - rozkazywała bratu aż w końcu podała białą malutką tabletkę i szklankę wody. Jak się domyślił było to coś na uspokojenie.
Wziął leki posłusznie. Przecież nie mógł tam zemdlnąć.
-Kinia! Wytłumacz mi dlaczego ona? Czemu? -usiadł na swoim łóżku i schował twarz w dłoniach.
Dopiero dziś w dzień pogrzebu chciał płakać. Tak bardzo, bardzo... Wszystkie odczucia, to że nic nie przeżywał dziś się ukazały.
Kinga była tak bardzo bezradna że nie miała pojęcia jak ma go pocieszyć.
Wzruszyła ramionami.
-Kamil nie wiem , naprawdę nie wiem co mam ci powiedzieć - tylko na to było ją stać.
*
Wytrzymał cały pogrzeb by się nie rozpłakać. Stał koło trumny. Patrzył z cholernym spokojem jak ciało jego żony zostaje wpuszczone do dołu.
Nie mógł się rozpłakać.Musiał pokazać jej że jest silny.
Zobaczył jej matkę odzianą w czarne ubranie. Płakała. Tak strasznie płakała.
Na pogrzeb Ewy przyszła masa ludzi. Jego fani , klienci z zakładu fotograficznego, ci co ją znali i nawet ci którzy nie mieli pojęcia kim była. Tak bardzo chcieli towarzyszyć im w ostatniej drodze.
Byli też jego koledzy. Był Maciek , Janek , Stefan i Marcysia , Klimek , Piotrek z żoną , Dawid, Krzysiek Miętus w towarzystwie jakiejś brunetki. Miał wrażenie że skąś ją zna. Ale nie był na tyle świadomy by przypomnieć sobie skąd.
Koło bramy stały siostry Kamila wraz z ich rodzicami. Po przez kiwnięcie głowy dał im znak że mogą już iść. Zostawić go sam na sam z Ewą.
-Widziałem wczoraj Izę z Polcią. Mała rośnie jak na drożdżach. Miałaś być jej chrzestną. Jest bardzo podobna do Ciebie i do twojego brata. - opowiadał o bratanicy żony posilając się o uśmiech.
-Oni wszyscy pytają mi się jak się trzymam!! Ewka nie radzę sobie! Pomóż mi!!!!! - nie wytrzymał... Rozpłakał się jak niemowlak , któremu odebrano zabawkę. Bo przecież odebrano mu jego ukochaną , sens życia. Zrobił by dla niej wszytko. Oddał by dusze diabłu by mogła z powrotem do niego wrócić.
-Ewa zopiekuj się mną. Proszę! - łkał. Siedział tam tak dobre półgodziny w ciszy , którą tak lubili.
-Przepraszam kochanie! Wrócę wkrótce - wstał i szybko gdzieś pobiegł.
Biegł ile sił w nogach.
Nareszcie dotarł do celu. Nad Morskie oko. Tam gdzie poszli na pierwszą randkę w 2006 roku. Miesiąc po tym jak poznali się Planicy. Ona pojechała tam robić zdjęcia a on kończył najlepszy jak dotąd sezon.
Po raz pierwszy od jej śmierci uśmiechnął się na myśl o wspomnieniach.
-Zawsze będę Cię kochała. Ale pamiętaj że masz być jeszcze szczęśliwy ... - usłyszał gdzieś w przestrzeni gór.
Nie mów mi że nigdy nie będziemy razem
Przecież możemy być wielokrotnie
Możemy być na zawsze…
*
ROK PÓŹNIEJ
Przez miniony rok nie chciał nawet słyszeć o powrocie na skocznie. Nie zakończył sezonu ani nie rozpoczął nowego . Stoch więc skończył studia , obronił pracę magisterską. Jego wolny czas pochłaniały robótki techniczne w garażu. Sprzedał ich mieszkanie. Wyprowadził się do domu rodzinnego. Wsparciem w tym trudnym okresie były siostry. Kinga - ta z którą mieszkał i która po pracy siadała z herbatą i słuchała go godzinami. Oraz dwudziestodwuletnia Amelka, jego mała słodka Milcia z którą zarywał noce gadając na skypie bo ta mieszkała z ukochanym w Niemczech.
A dziś ?
Równe 365 dni po jej śmierci wspomina wydarzenia sprzed roku. Wspólnie z przyjacielem Stefkiem i jego żoną no i oczywiście siostrą przemierzają krótką jednak dla niego niemiłosiernie długą i trudną drogę na cmentarz.
Pomodlili się w ciszy. Kamil na pewno odbył rozmowę z żoną. Robił to ilekroć tutaj przychodził.
Stefan bał się poruszać temat, który ciążył mu już 2 miesiące. Mianowicie powrót Stocha na skocznie.
Podjął szybką i spontaniczną decyzje- zrobi to dziś po wyjściu z cmentarza.
Siedzieli tam już godzinę. I nie było im zimno chociaż była to końcówka lutego. Kamil podniósł się z ławki jako pierwszy i ruszył bez słowa w kierunku bramy.
I widzisz sama, gdy Ciebie mam,
to siebie tak mi jakoś brak
Przeklinam nas i kochy odrazam nas,
nie umiem odejść, nie wiem jak
-Kamil! Proszę cię wróć do skoków. Minął już rok.Ewa by tego chciała. - skoczek nie reagował. Patrzył się w ziemię i nie miał zamiaru podnosić wzroku.
-Kamil ... - powtórzyła Marcelina. Dopiero wtedy spojrzał się na przyjaciół. Kiwnął głową.
-Tak ... Macie racje... Muszę skakać dla niej... Nie mogę się poddać. Dzwonię do Łukasza- nawet się uśmiechnął, wyjął telefon i w kontaktach odnalazł numer do trenera.
***********************
Czy wy też macie takie coś że jak startujecie z jakimś opowiadaniem to najchętniej byście publikowały rozdział codziennie ? Na razie jak mam napisane kilka rozdziałów do przodu no to chęć publikowania jest meeeega! Jednak nie obiecuję że będzie tak dalej :)
Jednak teraz cieszymy się z przypływu mojej weny i łapcie kolejny rozdział już dziś! :)
Jest dramatyczny rozdział. Nawet długi, ale pisało się go fajnie i łatwo:)
Dużo zwrotów akcji. Inne bardziej dramatyczne oblicze Kamila. Dziwiłyście się że on to tak dobrze znosi to macie trochę smutanka :D
W kolejnym rozdziale już więcej naszej głównej bohaterki. Mam nadzieję że do wtorku wytrzymam :D
I jeszcze bardzo dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem :)
ps. A tak jeszcze z innej beczki:) Czy tylko mi ta scenka wydaje się kosmiczna ?
Jestem :)
OdpowiedzUsuńI podoba mi się. Ale równocześnie jest bardzo smutno, przygnębiająco...
Jejku. Jak on sobie bez niej radzi? Już cały rok. To musi być strasznie trudne, ale ma przynajmniej rodzinę i przyjaciół. I oni go nie zostawią. A teraz jeszcze powrót do skoków - nowy-stary cel w życiu.
Wiesz, ja Ci powiem, że chyba każdy jak ma przygotowany zapas rozdziałów to by je najchętniej wywalił na światło dzienne wszystkie naraz, tylko potem jak się one kończą, a wena gdzieś ulatuje - wtedy jest mały kłopot ;P
Na pewno będę zaglądać ;)
pozdrawiam ;*
Miło że jesteś!
UsuńTaaak kłopot to będzie jak mi się te rozdziały skończą!
Dziękuję za komentarz :)
Jejku, jak mi szkoda Stocha, bardzo. Śmierć tak bliskiej mu osoby, jaką była Ewa musiał być dla niego straszny. Nie ma się co dziwić, że przychodził do niej na cmentarz prawie codziennie, że z nią rozmawiał. :-) Dobrze, że po roku w końcu zdecydował się powrócić do skoków, dzięki którym może na chwilę uda mu się zapomnieć o stracie żony. Chociaż... czy można zapomnieć tak z dnia na dzień o tak ważnej osobie? Nie.
OdpowiedzUsuńanother-story-about-ski-jumping.blogspot.com
Małe sprostowanie: :)
UsuńKamil rozmawiał z nią jak przychodził na cmentarz a nie napisałam że codziennie ;))
Z dnia na dzień nie da się niestety zapomniec :-(
Już nadrobiłam zaległości u Ciebie :D
nie pomyślałabym nawet o tym , że w taki sposób można ' pozbyć się ' żony Kamila :D
OdpowiedzUsuńZdumiewające !
Robi się niezmiernie ciekawie ;D czekam z niecierpliwością na kolejne !
http://difficult-love-austria.blogspot.com/ Ann.
Wiesz jakie to było trudne!?!
UsuńRozdział napisałam w piątek przed Galą Mistrzów Sportu , a tu w sobotę se Ewa odbiera nagrodę... No tak mi smutno było i aż mi jej szkoda!!!
Ale łatwiej było zranic Kamila jej śmiercią niż Ewe jakąś zdradą :)
Zaraz zobaczę co ty tam ciekawego piszesz :D
Ej czemu tak smutno ;(( Szkoda, że tak bliska osoba Stocha jaką jest Ewa, musiała umrzeć ;// Dobrze, że powróci do skoków. Może mu to pomoże...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://i-love-ski-jumping.blogspot.com
Tak musiało byc ...
UsuńZobaczymy czy pomoże :)
Pozdrawiam i dziękuję :))
Smutno, smutno i jeszcze raz smutno... Biedna Ewa, a jeszcze biedniejszy Kamil... Aż się serce człowiekowi kraje... ;/ ;c
OdpowiedzUsuńhttp://arytmia-uczuc.blogspot.com/ zapraszam. :)
Dziękuję za komentarz :)
UsuńHaha, też tak mam.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: aż żal serce ściska, jak się czyta o tym smutku i cierpieniu Kamila. Dobrze, że zdecydował się podjąć walkę o powrót do kadry i skakania. Choć czeka go pewnie długa i ciężka droga.
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie ;)
Długaaa i męcząca ale napewno da radę! Wierzymy w niego :) dzięki i pozdrawiam ;)
UsuńOjejusku smutaśno ... :((( Czego tak ?? // <3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi baaaaardzo Kamilka :( Codziennie przychodzi na cmentarz - do Ewy i z nią rozmawia , na prawdę On Ją kochał i kocha.
Dobrze , że wrócił do skoków :)
Czekam nn ^^
Zapraszam do siebie - http://przepraszam-ale-to-nic-nie-zmieni.blogspot.com/
Buziaki :***
Dlaczego?? Postanowiłam być taką okrutna jakim czasami okazuje się być los.
UsuńDzięki, buziole ;*
Jak smuuutno :C
OdpowiedzUsuńDo rozdziału idealnie dobrałaś muzykę. Sama staram się nie płakać :( ;)
Świetnie ci wyszedł ten rozdział, ja chce już następny, tylko mniej przygnębiający :(
Czekam na kolejną notkę :)
kochajac-reczna.blogspot.com
skoki-narciarskie-to-kocham.blogspot.com
Gwarantuję że będzie weselszy :)
Usuńdzięki i pozdrwiam ;*
*SPAM*
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam na:
prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2014/02/24/rozdzial-xxi/
<3
Jak już Ci pisałam, info zostawiaj mi w opisie!!!!!!!! :)
UsuńPrzepraszam Cię ale nie mogłam wcześniej ;*
OdpowiedzUsuńKAMIL! Biedny Kamil... Jejka jak mi szkoda ich wszystkich!
A tą brunetką na pogrzebie to Karina była no nie ?
A ten cały Andi, ukochany Amelki to czasem nie jest Wellinger ??
Czekam z niecierpliwością na nexta ;*
Pozdrwiam,
M. ;***
To nic że tak późno :)
Usuńtak,tak brunetka to Karina, a Andi to Andreas Wellinger we własnej osobie :))
następny - w najbliższym czasie :)
Co zrobiłaś z 5 rozdziałem ????!!!!
Usuń;*